środa, 28 października 2015

Kobieta słabego faceta będzie gnębić do końca życia.

Zapraszam do śledzenia na FB do Grupy "Kobieta i mężczyzna"
I z doświadczenia wiem, że nic tu nie pomoże, dopóki facet nie stanie świadomie, i z pełną odpowiedzialnością przy tym co męskie. Dopiero w ramionach ojca, przy ojcu, zazna spokoju, i błogosławieństwa bycia obdarowanym przez to co żeńskie, kobiece. Częstą radą, którą się słyszy, gdy w związku nie wiedzie się dobrze jest - zmień ją. Z doświadczenia wiem, że zmiana partnerki też nie pomoże uciec przed tym co nieuniknione - stanięciem w swojej męskiej sile. Jak to mawiał Jacek Walkiewicz - twarze i imiona się zmieniają - problemy pozostają. Jakież to prawdziwe, i jakże trudno w to uwierzyć. 

A gdzie jest miejsce mężczyzny, z którego płynie siła? Otóż przy jego ojcu. Czasami linia męska jest mocno osłabiona co widzę chociażby podczas coachingu systemowego, w którym pracuję za pomocą narzędzi coachingowych i metody ustawień systemowych Berta Hellingera. Wynika to trochę z historii, jaka nas Polaków dotknęła - ale nie tylko nas Polaków. Wojna wymusiła na mężczyznach, że porzucali domy rodzinne, rodziny, pracę, swoje dotychczasowej miejsca głowy rodziny. W takich sytuacjach, gdy facet szedł na wojnę, lub gdy dostał się do niewoli i wylądował w jednym z wielu obozów pracy, funkcję głowy rodziny przejmowała kobieta. A kobieta, chociaż nie wiem jaką dobrą matką by była, to w większości wychowa miłego sympatycznego i ułożonego - czytaj - wpasowanego w społeczny garnitur chłopca. Dlaczego? Bo jest kobietą, a nie facetem, i różni się od faceta prawie wszystkim. Różni się psychiką, różni się energetyką, różni się sposobem myślenia, pojmowania świata, różni się przede wszystkim biologią, i wynikającymi z tego faktami dotyczącymi chociażby konstrukcji hormonalnej. Mówiąc krótko, kobieta nie ma jaj. Nie ma testosteronu zalewającego jej mózg, jest skłonna bardziej do szukania sojuszy, niż do rywalizacji. Czy to gorsze? Nie. Do jasnej cholery to wcale nie jest gorsze, to jest po prostu inne.  


Na sesje coachingu systemowego trafiają do mnie faceci mocno siedzący w "głowie". Niby wszystko rozumieją, niby wszystko jest dla nich na poziomie logiki i ciętego jak żyletka umysłu jasne, ale tak jakby ten intelektualny wgląd nic nie zmieniał. Nie mają siły, aby być facetem. Często ich męskie linie rodowe są przeciążone. Właśnie brakiem obecności dziadka, a potem ojca. Bo jeżeli dziadek nie dał ojcu, to z pustego i Salomon nie naleje. Więc w efekcie mamy mizernych nad zbyt rozwiniętych intelektualnie i głuchych na swoje emocje i serce facetów, którzy wewnętrznie czują, że czegoś im brakuje. Szukają tego czegoś w alkoholu, używkach, w hormonalnych podbojach, szybkich i niebezpiecznych sportach, ale gdy adrenalina opadnie to chce się więcej. Więcej naćpać się tych endorfin, tego zagrożenia, tego otarcia się o - często - śmierć. Na drugim biegunie natomiast mamy tych facetów, którzy zamykają się w sobie, i popadają cicho i bez zbytniego rozgłosu w depresję. W niechęć do życia. W wycofanie się od aktywności, wycofanie się z ruchu wychodzenia do świata. Na jednych i drugich czeka wściekła kobieta. I gdyby nie świadomość, to można by pomyśleć - co za popieprzony światNa tych pierwszych Lilith jest wściekła, za to, że zachowują się jakby mieli 14 lat, i wciąż szukają nowych przygód, na tych drugich wściekła jest za to, że nie może czuć się bezpiecznie w ich towarzystwie, i to na nią jest przeniesiony obowiązek konfrontowania się ze światem, i czasami wyrywania mu tego co czasami wyrwać trzeba, aby rodzina, dzieci, dom, mogły funkcjonować bez większych zakłóceń.  
Internet jak i kultura jest pełna męskich tekstów, dowcipów, i anegdot o facetach pantoflarzach, o królach własnego fotela przed telewizorem, o stękających i ciągle niezadowolonych kobietach, które jak to obiegowo się stwierdza - po prostu się przypieprzają i nie dają spokoju. No i nie będą dawać Panowie spokoju, dopóki nie staniecie w swojej sile, i odrodzicie w sobie, to co męskie, to co wasze, prawdziwe, to co niebezpieczne w was samych, i to w czym tkwi Wasz największy potencjał. Błędem byłoby sądzić, że Wasza kobieta będzie Wam w tym pomagać. Ona nie po to jest, w Waszym życiu. Czesto faceci swoją wybrankę serca mylą z matką. Taka "miłość od pierwszego wejrzenia", o której pisał Hellinger. Po kilku miesiącach hormonalnego haju, okazuje się jednak, że ta wybranka, to nie matka, a Ty nie jesteś jej słodziutkim synkiem. I bycie grzecznym i ułożonym, nie pozwoli Ci ssać od niej kobiecą atencję, i miłość do końca swoich dni. Największe BUM w tym wymiarze przychodzi wraz z pojawieniem się dziecka. To dla faceta, który nie stoi przy ojcu, przy tym co męskie, jest szokiem. Nagle okazuje się, że wszystko to w co wierzył - świadomie bądź nie - np.. Że my tylko dla siebie, na zawsze razem, Ty i ja przy świetle księżyca, za rękę... Leeee Leeeee - WAKE UP ! Dziecko płacze ! Koniec snu o Romeoo i Julli. Czas się obudzić ze snu. To nie jest Twoja mama. To Twoja kobieta. Niektórzy w tych momentach polegają z kretesem. Żal i ból jest skierowany często wtedy na te kobiety, które bogu ducha winne sumiennie spełniają swoje macierzyńskie obowiązki. Dla faceta, który nie ma w sobie tego co męskie, takie sytuacje często kończą się depresją. Wytrąceniem z iluzji, a lądowanie na twardym gruncie bywa mega bolesne. Co wtedy może pomóc?

 Wejście w wewnętrzny kontakt z własnym ojcem, z własną siłą, z przodkami z linii męskiej. To tam jest siła, do takich wyzwań, jak dziecko w domu, jak kobieta ze zmiennymi nastrojami, jak problemy w pracy, jak wyzwania finansowe. To wszystko jest przy męskim. Podczas sesji coachingu systemowego łączę mężczyzn z tym, co męskie. Tam docierają do swojej siły. Tam zmienia się ich twarz, tam ich ciało się odpręża, tam zyskują wiatr w żagle, to właśnie przy tacie czasami po raz pierwszy łapią kontakt z sobą samym. Nie z grzecznym wyprasowanym chłopcem, lecz z siłą, ogniem, i niszczycielem iluzji.  


Bo kobieta w życiu faceta jest po to, abyś mógł skonfrontować się z iluzją na swój temat. Co jeżeli będziesz próbował się schować w depresji? Albo jeżeli będziesz próbował schować się za swoimi kolegami? Dostaniesz baty. Czasami fizycznie, bo przypadki agresji kobiet względem mężczyzn nie są już tematem tabu, ale największe baty dostaniesz po emocjach. Po co? Czy one są takie złe te baby? Nie. One są wkurzone, że nie stoisz w swoim miejscu, w miejscu faceta. W miejscu siły, jasności widzenia, zdolności do działania, planowania, i realizowania tych planów.  
Są też tacy, którzy godzą się z takim stanem rzeczy. Zasiadają w swoich fotelach, i nawet przestali marz o tym co męskie, o tym to jest męska siła, odpowiedzialność, determinacja, waleczność, odwaga, i tak toczą swój żywot, jakby umarli w kapciach przed swoim 52 cale LCD - umarli za życia.  
Mężczyzna nie przejrzy się w oczach kobiety. W oczach kobiety może znaleźć jedynie to co w nim żeńskie, to co przynależy do matki. Mężczyzna siebie samego może odnaleźć w oczach drugiego mężczyzny. A pierwszym mężczyzną, w życiu każdego mężczyzny jest jego ojciec. To relacja z ojcem kształtuje w nim, jako w chłopcu stosunek do innych mężczyzn. Jeżeli tutaj zostało coś przerwane - co często pojawia się na sesjach coachingu systemowego - chłopiec się blokuje, i często potem jakby kręcił się w kółko. Takie są konsekwencje przerwanego pierwotnego ruchu miłości, o którym pisze Hellinger. Czy ten ruch można przywrócić? Tak, aby na nowo dotrzeć do ojca? I tutaj mam dobrą wiadomość. Można. Można to zrobić czasami nawet podczas pierwszej sesji.  


Niesamowite dla mnie jest to, jak bardzo faceci za tym tęsknią. Jak się rozluźniają, gdy już dotrą w ramiona swojego taty, w których jest dla nich tyle dobrych rzeczy. Stojąc przy tacie, facet robi się mega atrakcyjny dla kobiety. W efekcie poprawia się jego relacja z partnerką, lub zwiększa się jego atrakcyjność dla innych kobiet. Mało tego, zaczyna śmielej wychodzić do świata, i brać od niego to co mu potrzebne. Lepiej wychodzi mu kariera zawodowa, ma więcej osiągnięć na polu finansowym i materialnym. To wszystko jest przy tacie. Gdyby Ci, którzy siedzą przed telewizorem w swoim ciepłym i miękkim fotelu to wiedzieli, podejrzewam, że w tej samej chwili fotel wraz z plazmą poleciałby przez okno.  
Często na grupach fb, czy też forach internetowych czytam o tym, jak to biedni faceci zostali potraktowani przez swoje wredne byłe żony, które nie chcą im pozwolić na kontakty z ich dziećmi. To kolejny kobiecy egzamin dla faceta. Bo częstym dylematem - być w związku, czy go zakończyć - jest właśnie dla faceta, pytanie a co z dziećmi? A te kobiety w mojej opinii stawiają przed nami jako mężczyznami kolejne wyzwanie. Stawiają przed nami sytuacje, w której musimy stanąć w tym co męskie. Bo dzieciaka - czy to chłopiec czy dziewczynka, trzeba wziąć. Wziąć w pełnym tego słowa znaczeniu. Tak samo jak bierze się kobietę. Nie - uwodzi. Facet kobietę bierze. Przychodzi i ją sobie bierze. A żeby wziąć sobie i kobietę, i dziecko, trzeba mieć jaja. I trzeba umieć to zrobić. A takich rzeczy uczymy się przy Tacie. Przy mamie uczymy się uwodzić, manipulować, grać i żonglować słowem, a przy Tacie uczymy się brać sobie od świata, to co chcemy. Branie łączy się też z braniem odpowiedzialności. Nie można sobie czegoś wziąć, i nie ponosić za to co się wzięło odpowiedzialności. Tak się nie da. A może i nawet się da, ale to przynosi prędzej czy później konsekwencje, i niesie ze sobą cenę, którą i tak trzeba będzie zapłacić. Czy kobiety lubią być wzięte? Uwielbiają, bo czują się wtedy bezpiecznie. Taka sytuacja jak rozwód i późniejsza walka o dziecko, często wymaga od facetów siły. Siły, aby nie wciągnąć się w walkę dzieckiem, jako przedłużenie konfliktu rodzic - rodzic. Siły, aby wystać w swoim, i pomimo manipy nie ulec iluzji. Odwagi, aby dzieciaka wziąć w swoje silne męskie ramiona. Nie po to, aby udowodnić matce, że jest złą matką, ale po to, aby zaistnieć jako mężczyzna, który bierze odpowiedzialność, za to że jest ojcem. 
Słabego mężczyznę kobiety będą gnębić do końca jego życia. Więc kochany Panie Janie, gdy Twoja oblubienica zaczyna zrzędzić, zaczyna Cię prowokować, to miej na względzie, że najprawdopodobniej zaległeś w jakimś miękkim, ciepłym, fotelu tuż przy cycku swojej mamy. A to sygnał, że Twoja męskość, siła, przenikliwe spojrzenie, kontakt z tym co męskie leży i odpoczywa w szafie. I czeka, abyś ruszył dupsko, i stanął w końcu w swoim miejscu. Kobieta to największy dar dla mężczyzny. A przekleństwo dla tych, którzy chcą do końca życia pozostać chłopcami w krótkich spodenkach.

Mirosław Czarko-Wasiutycz
Coach systemowy, Coach personalny,
Trener Biznesu, Menadżer.



O Autorze


Nazywam się Mirosław Piotr Czarko-Wasiutycz. Urodziłem się w 1978 r. we Wrocławiu. Studiowałem Psychologię Zarządzania, i Marketing. Przez 12 lat pracowałem w mniejszych i większych firmach, a także korporacjach. Pełniłem funkcje kierownicze, dyrektorskie, ale najbardziej przypadło mi do gustu stanowisko trenera, coacha, mentora - w tym wymiarze realizuję się zawodowo. Pracuję z biznesem, i klientami indywidualnymi. Biznes wspieram szkoląc ze sprzedaży, obsługi klienta, coachingu, zarządzania, komunikacji. Przy pracy z klientem indywidualnym stosuje techniki coachingowe, i metodę Ustawień Systemowych Berta Hellingera - takie połączenie narzędzi i technik przynosi mi i moim klientom bardzo dobre efekty. Uczestniczyłem w ponad 40 warsztatach rozwoju osobistego, szkoląc się u różnych mądrych ludzi. Mam na swoim koncie ponad 3500 spotkań coachingowych, i ponad 1000 godzin spędzonych na sali szkoleniowej. Z Ustawieniami Systemowymi spotkałem się w 2005 r. Od tamtego czasu moje życie uległo olbrzymiej transformacji. Dzisiaj, po 10 latach pracy z sobą samym pomagam między innymi mężczyznom dotrzeć do ich wewnętrznej męskiej siły, którą mogą znaleźć przy swoim ojcu. Czerpiąc siłę ze zdrowych męskich korzeni pozwalam im wyciągnąć na światło dzienne, ten potencjał, który zawsze w nich drzemał, tylko czasami był przykryty kurzem zamierzchłych czasów. Prywatnie jestem mężem i ojcem - trójki wspaniałych dzieciaków. 
Klientów indywidualnych przyjmuję w Kątach Wrocławskich, lub na sesjach via Skype. Na ternie Polski prowadzę również warsztaty Ustawień Systemowych. Jeżeli chcesz się umówić zapraszam Cię do kontaktu.

Dane do kontaktu:

Dane do kontaktu: 
mail: mirekczarko@gmail.com 
tel. +48 781 896 147 
skype: czarko.consulting 
Na Facebooku prowadzę grupę Kobieta i Mężczyzna do, której serdecznie Cię zapraszam.
https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

GRAFIK STYCZEŃ - MARZEC 2018 r


Zapisy:
M. mirekczarko@gmail.com
T. +48 781 896 147



150 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. ja też spróbuję bo artykuł b. ciekawy

      Usuń
    2. Ja jako kobieta wspierająca facetów z którymi rozwodzą się żony ,,Hieny ,,nie zgadzam się z tym tekstem .Bo najbardziej bici,poniżani odarci z człowieczeństwa i godności są przez żony faceci którzy zbudował dom posadził drzewo .W sądzie tacy faceci są według SĄDU i żon katami ,,TO NIE WAŻNE ŻE OPIEKOWALI SIĘ DZIECMI I DLA NICH ZAWSZE MIELI CZAS,,bo nie słodzili nie cukrowali żonom i nie przynosili kwiatów żonie a czas po pracy spędzali na budowie a nie obok niej tuląc ją i mówiąc dom zbudowałem Tobie żono jak Ty spałaś ja przecież nie muszę spać a tylko zapieprzać jak murzyn bys ty była szczęsliwa i dziś opisuje żono tobie a sam idę pod most .Bo takich facetów nie kochają i nienawidzą bo żonom jest jeszcze za mało bo jeszcze nie dali żonie wszystko tj swoje narządy i nie odchodzą z tego świata ,,ze słowami żona umieram dla ciebie byś jeszcze lepiej miała .Żony piszą do sądy po rozwodzie ,,Jakim prawem mój były poznał inną i odszedł na emeryturę nie zapytawszy o pozwolenie mnie ,Ja mimo rozwodu jestem nadal żoną i nie pozwalam bo tym psuje moją nizkazitelną opinię spacerują po ulicach z inną Tego dziś chcą żony.WŁASNOSCI MĘŻA PO ROZWODZIE DO KOŃCA JEGO ŻYCIA

      Usuń
    3. Dokładnie tak jest. Jest bardzo mało kobiet, które po odejściu faceta i rozwodzie potrafią zbudować normalną relację. Wciąż tylko oskarżenia o krzywdę, same nie widzą ile wkładu włożyły w ich odejście. Daj palec a wezmą rękę.

      Usuń
    4. Super! Bardzo mi się to wszystko podoba! Dokładnie rozumiem o co tu chodzi i cieszę się, że takie warsztaty, taka terapia jest dostępna. A jeszcze bardziej mnie cieszy to, że pojawiło się wiele rzeczy w Internecie i tyle ciekawych artykułów na fc! dziękuję Panie Mirku i pozdrawiam

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne fajne, pomyślę o spotkaniu choć jestem kobietą ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O miejscu kobiety i o tym, jak się obchodzić z tym co męskie - będzie kolejny artykuł.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. No wlasnie, teraz potrzebny jest artykul o tym jak my mamy sie odchodzic z tymi masami mieczakow?

      Usuń
    4. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  4. Jezu....juz wiedzialam o co chodzi miedzy "nami" ...czuje to i tego nienawidze....faceta bez jaj...wiecznie udajacego idiote...z wieczna pretensja do mnie i do zycia ze " znow dre morde" ... Dre...bo nie znosze tego "gamonia zyciowego w nim" Tych zgarbionych plecow ...tej postawy zachukanczej...echh....Widze ze musze poszukac dla niego.pomocy.....BO jak latwo.l sie domyslic... jego relacja z ojcem- fatalna. PRZEOGROMNIE DZIEKUJE ZA TEN ARTUKUL!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jak go namówić (myślącego o sobie "samiec alfa") na takie spotkanie. Dla mnie niewykonalne.
      A szkooodaaaa

      Usuń
  5. BANG! DZIĘKUJĘ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  6. Dla mężczyzn 50 - 60 latków nie ma szans już. Ich wychowały matki wojenne.
    A to właśnie oni kreują teraz 30-20 latków .

    Artykuł jako zachęta do uporania się ze swoją męskością jest nad wyraz realnie rzetelny.
    Tyle , że to bardziej kobiety to pojmą niż Panowie. :(
    Paradoks " zmian klimatycznych " :)

    Jak Panu uda się naprawić 50-60 latka to przyznam Panu osobistego Nobla. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ciekawa teza, że się nie da? jestem lekko po 50. Tekst bardzo przemówił do mnie, wiele lat puka we mnie wiele z tego co przeczytałem, jakis ogon sie ciągnie. Po tym tekście i podjetym wyzwaniu, ja tez je podejmuję. Andrzej

      Usuń
    2. Mam 32 lata. Szukałem swojej męskości od kilku lat, po licznych przejściach. Mój prawdziwy ojciec nie jest dobrym przykładem męstwa. Teb wewnętrzny może nim być. Dziękuję, poczułem ulgę.

      Usuń
    3. Mam 60-latka... katastrofa... tekst się nie przebije przez skorupę z egoizmu i narcyzmu... dla "takiego", te kilka mądrych słów, to krytyka nie do zniesienia... poszedł w kąt i użala się nad sobą... wszedł w rolę ofiary i czeka aż inni zmienią za niego jego życie... niszczy rodzinę i dzieci - SYNÓW!!! Co tu jeszcze może pomóc... jeśli ten ON jest całkowicie skupiony na sobie i niezdolny do poświęcenia się i dzielenia...

      Usuń
    4. Zawsze jest szansa pod warunkiem, że dana osoba CHCE SIĘ ZMIENIĆ. Nawet z 20 latkiem nic się nie zrobi jeśli nie będzie chciał zmian.

      Usuń
    5. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. ...był zbyt długi:) Chcę tylko pochwalić- to jeden z lepszych artykułów jakie ostatnio czytałam.
      Będę do niego powracała i spróbuję namówić do przeczytania go każdego mężczyznę jakiego znam.
      Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń
  7. Dla mężczyzn 50 - 60 latków nie ma szans już. Ich wychowały matki wojenne.
    A to właśnie oni kreują teraz 30-20 latków .

    Artykuł jako zachęta do uporania się ze swoją męskością jest nad wyraz realnie rzetelny.
    Tyle , że to bardziej kobiety to pojmą niż Panowie. :(
    Paradoks " zmian klimatycznych " :)

    Jak Panu uda się naprawić 50-60 latka to przyznam Panu osobistego Nobla. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mężczyźni potrafimy zająć się swoimi sprawami. Dziękujemy za matkowanie. Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. S W O I M I - jaka najbardziej ..:))

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  9. Juz przesłałam do mojego faceta. Przyda mu się :) dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech idzie w świat, i dociera tam, gdzie ma dotrzeć :)

      Usuń
  10. Zapraszam serdecznie. Z kobietami też pracuję. Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy artykuł. A może napisał by pan też o tym jak pomóc i dobrze wychować chłopca, w którego życiu nie ma obecnego ojca lub bywa sporadycznie. Co kobiety mogą zrobić, żeby wychować go na mężczyznę znającego swoją siłę?

      Usuń
  11. Świetny tekst!!!! Nareszcie mi unaocznił dlaczego tak jestem zła na mojego faceta, tak zrzędzę i tak zgniatam słowem, choć przecież kocham i szanuję! Dziękuję! Cudownie Pan wyraził moje najgłębsze myśli :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  12. Popieram to co napisane w 100%. Super Mirek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeden z lepszych artykułów jakie ostatnio czytałem! I zgadzam się z każdym zdaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  14. caly artykul jest tak prawdziwy jak to "Przy mamie uczymy się uwodzić, manipulować, grać i żonglować słowem" jedno ziarno nieprawdy moze postawic znak zapytania nad caloscia tekstu, a takich ziaren w nim sporo...kilka innych, ktore sa prawdziwsze tez, czyli co ? napisala go kobieta slowem umiejetnie zonglujac i grajac ? (usmiech)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super! Czekam na tekst o kobietach :) Chociaż o nich jest dużo w "Biegnącej z wilkami".
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  16. No to poszedł w świat : https://www.facebook.com/Projekt-Aktywna-Mama Świetny tekst!

    OdpowiedzUsuń
  17. A jak się ma sprawa z kobiecością? Czy tylko mężczyźni mają problem z męskością? Rozumiem to tak, że kobiety stają się mało kobiece bo brak im męskiej siły ze strony mężczyzn, więc biorą na siebie role męskie, ale są też chyba takie, które nie mają połączenia z matką i dlatego tej kobiecości u nich deficyt. Jest lub będzie post na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  18. Świetny artykuł! Pomógł mi zrozumieć. Dziekuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  19. 'Mężczyzna nie przejrzy się w oczach kobiety. W oczach kobiety może znaleźć jedynie to co w nim żeńskie, to co przynależy do matki. Mężczyzna siebie samego może odnaleźć w oczach drugiego mężczyzny.' - mój przyjaciel-gej trzy lata przeglądał się w moim pierwiastku męskim - do tego naszych rozmów telefonicznych słuchały służby specjalne

    OdpowiedzUsuń
  20. Dziękuję za ten tekst, mam nadzieję pomoże mojemu mężowi i uzmysłowi pewne kwestie. Dziękuję!!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie chce mi się tego doczytać, bo już początek i już tytuł są słabe.
    STEREOTYPY.

    Ani "mężczyzna" ani "kobieta" nie potrzebują wytycznych i definicji.
    Ludzie mają tendencje do komplikowania tego co proste i oczywiste. Tworzą szufladki, definicje i wytyczne na to co ich nie potrzebuje. Nie widzą rzeczy/spraw Takimi Jakie Są w Istocie, tylko dorabiają im dodatkowe znaczenia.
    Nie ma męskich i żeńskich cech tego typu!!!!
    Odwaga, pewność siebie, racjonalne patrzenie, mądrość, dystans, czułość, ..... - to są cechy Ludzkie/cechy Istot.
    Można je zmieniać, pielęgnować, wybierać i wspierać.
    Kobiecość i męskość to oczywista organiczność. Nic poza tym. Reszta to iluzja imitująca prawdę w nieświadomych m.in. wpływów kulturowych głowach Ludzi....  

    Gnębią Ludzie nieświadomi. Świadomi nie gnębią. Bo ROZUMIEJĄ.
    Świadomi też Rozumieją, że cechy definiowanie męskości i kobiecości po mentalności i sposobie postrzegania to Iluzja.
    Oczywista Iluzja.
    Tam jest nieograniczona przestrzeń, w której ludzie próbują robić podziały udowadniając na siłę, że postrzegamy różnie.
    Owszem. Jako różniące się Jednostki. Nie jako płcie....


    Pisanie w stylu: "bo kobieta w życiu faceta jest po to byś skonfrontował się z czymś tam..." to próba nadania kolejnej wytycznej temu, co jej nie potrzebuje i wrzucenie jej tam, gdzie jej NIE MA.
    Człowiek w życiu Człowieka jest po to by BYĆ. Po różne rzeczy. Nie można tworzyć stałych reguł...

    "Wziąć w pełnym tego słowa znaczeniu. Tak samo jak bierze się kobietę. Nie - uwodzi. Facet kobietę bierze. Przychodzi i ją sobie bierze. A żeby wziąć sobie i kobietę, i dziecko, trzeba mieć jaja. I trzeba umieć to zrobić. A takich rzeczy uczymy się przy Tacie. Przy mamie uczymy się uwodzić, manipulować, grać i żonglować słowem, a przy Tacie uczymy się brać sobie od świata, to co chcemy. Branie łączy się też z braniem odpowiedzialności. Nie można sobie czegoś wziąć, i nie ponosić za to co się wzięło odpowiedzialności. Tak się nie da."
    LITOŚCI ! LUDZIE NIE SĄ PRZEDMIOTAMI. Ich się "nie bierze"!
    BYWAJĄ Ludzie świadomi, którzy są ze Sobą ze ŚWIADOMEGO WYBORU (Pan do takich nie należy). Nawet Miłość pielęgnują świadomie - bo tak CHCĄ.

    Ja- wiem Kim Jestem i żadna ocena, ani żadna definicja, ani żadne wpływy ani żadne "wytyczne" tego nie zmienią.
    Dobrze, żeby Każdy to wiedział w stosunku do Siebie...   

    PS: Psychologowie rzucający stereotypami, szufladkami i siedzący w sferze schematów, wedle których twierdzą, że Mężczyzna to worek z identycznie postrzegającymi istotami i Kobieta to worek z identycznie postrzegającymi Istotami raczej lepiej, żeby nie wspierał "leczenia" Ludzi.

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno odpisać na słowa kogoś, kto nie przeczytał tekstu do końca. Pozdrawiam i życzę wszystkiego co właściwe i dobre na Pani drodze. Dziękuję, że Pani napisała.

      Usuń
    2. "Kobiecość i męskość to oczywista organiczność. Nic poza tym." No tak, fakt, że kobieta dając życie ryzykuje własnym, to czysta organiczność. Nic poza tym.

      A tysiące lat doboru naturalnego myśliwych polujących na mamuta oraz opiekunek ognia i potomstwa "to iluzja imitująca prawdę w nieświadomych m.in. wpływów kulturowych głowach"? Czyli coś, co mądra kobieta dwojga nazwisk zlikwiduje jednym słowem?

      Usuń
    3. Ewa M-K niezły odlot. Dla mnie jest coś takiego jak tożsamość. A tożsamość wynika z biologii. A biologia kształtowała nas przez miliony lat ewolucji. To co napisałaś, ma się tak do realiów, potrzeb tego co męskie i żeńskie jak pięść do nosa. Słowo pisane ma to do siebie, że jest wtórne w stosunku do czucia. I można dzielić wyraz, na części. Tylko dla mnie to takie dzielenie dla zaspokojenia pędu umysłu, który chce wszystko ogarnąć. Zrozumieć. A jak już zrozumie, bez poczucia przy samej dupie, to wypluwa... i ostatecznie poza czystym onanizmem intelektualnym, nie ma żadnej zmiany. A jak ogarnąć np. poczucie siły, i sprawczości? Jak ogarnąć umysłem miłość? Jak ogarnąć stanie w swoim? W zgodzie ze sobą. Twój redukcjonizm mnie poraża - tak mam na ten czas, jak to czytam. Jednak daję tu przestrzeń, na to co napisałaś. Chętnie.

      Usuń
  22. "Zacznij być mężczyzną", rzekła do mężczyzny niekobieca kobieta.

    Nie jedna z resztą. Nie ta pierwsza i nie ta ostatnia. O niespełnionych kobiecych marzeniach nasłuchał się zapewne nie jeden z nas (facet). Tak jak cukierek nie staje się słodszy przez powabność i barwność papierka, tak kolczyki, szminka tudzież perfuma a nawet biust nie zrobią z "hardkora" kobiety.



    Kobieta to stan umysłu.

    Osobowość, charakter. Cukierek kryje się we wnętrzu papierka. Zdarza się jednak, że go tam nie ma, mimo obecności najwspanialszego nawet papierka...



    Tekst Berta prowokuje?

    Na pewno prowokuje do myślenia. Przeczytałem właśnie tekst "Kobieta słabego faceta, będzie gnębić do końca życia". Z niepokojem obserwuję kierunki obierane przez wybranych terapeutów. Tych sugerujących jakoby odpowiedzialność za niekobiecość kobiet należało lokować po stronie mężczyzny. A gdyby tak nagle te role odwrócić? Gdyby się miało okazać, że niekobiecość kobiety wcale nie wynika z niemęskości faceta, a wręcz przeciwnie, niemęskość faceta, wynika z niekobiecości kobiety? Czy znany terapeuta (z podzieloną opinią) rozważy również tę opcję?



    Równowaga zawsze odnajdzie drogę...

    Często kosztem zamiany ról. Gdy kobieta okazuje się żandarmem, tudzież wojskowym... Kiedy to ona bucha testosteronem. Rysuje strategie, układa plany walk. Wytycza kierunki i ścieżki. Egzekwuje, rozlicza, beszta i karze? Potrafi być twarda jak kamień, i zimna jak lód, a nade wszystko ceni zasady?

    Co pozostanie mężczyźnie, jeżeli nie to, by zadbać o to, czego w rodzinie do równowagi brakuje?
    Dlaczego zakładać, że nie stanie się on wtedy kimś czułym, wrażliwym, delikatnym, wyrozumiałym? Przynajmniej wobec dziecka, którego jest rodzicem, obok, rzecz jasna, bycia w tym samym czasie, mężem własnej żony?



    Ktoś musi wziąć to na siebie...

    Jeśli w rodzinie cech męskich aż nadto, ktoś w końcu musi wziąć to na siebie, i...
    Stać się kobietą...


    Sytuacja dzieci w rodzinie

    Może być najtrudniejsza. Zdaniem Berta Hellingera miejsce chłopca jest przy mężczyźnie, córki, przy kobiecie. Co z rodziną, w której role męskie gra kobieta, kobiece zaś odgrywa facet? Przy kim jest wtedy miejsce chłopca? Przy kim miejsce dziewczynki? Co z dzieckiem, które nie wie, przy kim ma stanąć, z kim ma się identyfikować? I co na to Hellinger?


    Chyba muszę przeczytać którąś z jego pozycji. Być może wtedy dowiem się więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dużo pytań Pan zadał. Bardzo dużo mądrych i szczegółowych. Możliwe, że popełnię kolejny tekst odpowiadając na nie. Dziękuję za te pytania. Dziękuję, że Pan napisał. Pozdrawiam

      Usuń
    2. znakomity tekst i ważne pytania

      Usuń
    3. Znakomity tekst Panie Mariuszu. Facet by chciało mu się, musi mieć kobietę muzę lub dopełnienie czy podopieczną. Polskie kobiety nie są żadnymi z powyższych. To babochłopy.

      Usuń
  23. Dawno nie czytalam tak dobrego tekstu. Kwintesencja prawdy .

    OdpowiedzUsuń
  24. Dostałem ten tekst od żony. Dziękuję.
    Gdybym nie wiedział, kto i w jakim celu go przysłał, oceniałbym artykuł względnie pozytywnie.
    Niestety mój przypadek świadczy o tym, że artykuł ma jedną istotną wadę: może dawać czytającym go kobietom złudzenie, że treść jest uniwersalna. Wybaczcie drogie panie: chadzacie do wróżek i wierzycie w wypowiedziane przez nie "na dwoje babka wróżyła" - jeśli potrzeba - naginając rzeczywistość. Stąd, wywodzę, płynie właśnie ryzyko nietrafności porównania.
    Bądźcie, Panie, ostrożne.
    Facet, który konfrontuje się ze światem dzień w dzień, walczy (skutecznie) z demonami przeszłości dla dobra przyszłości, sprawia, że dzieci mają szansę wzrastać zdrowe i szczęśliwe, facet, którego jedyną słabością jest fakt posiadania mniejszego portfela i że w związku z tym nie będzie nart w Austrii TO NIE JEST ÓW COACH POTATO Z ARTYKUŁU.
    Proszę przekazać to mojej żonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że Pan napisał to co napisał, od siebie. Widać, że sporo emocji tam tkwi. Mężczyzna w swojej drodze do męskości musi wyjść z ramion swojej matki, i pójść w ramiona ojca, i przy nim już pozostać. Żeby osiągnąć sukces - też ten materialny, trzeba umieć go wziąć. Sukces wymaga. Jeszcze raz dziękuję, że Pan napisał. Wszystkiego dobrego dla Pana i żony.

      Usuń
  25. człowieku, daj sobie luz z takimi tekstami. Nie bez przyczyny mówi się, że na psychologię chodzą ludzie, którzy mają swoje problemy.Przestańcie pisać że facet jest taki a kobieta taka. Każdy jest inny i dzięki Bogu bo było by nudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jest inny. Kobieta jest inna od mężczyzny. Dobrze, jak psychicznie każdy też jest inny, i stoi w swoim miejscu.

      Usuń
  26. powierzchowne i...płytkie
    pełne frazesów i komunałów
    brak spójności
    nie rozumiem (bądź co bądź nielicznego) jednomyslnego zachwytu...
    moderator?
    autor moderator ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ merytorycznie :) Akceptuję brak zgody z tym co napisałem. Każdy jest w swoim miejscu. Do niektórych tekst trafił, do niektórych nie. Jak w życiu.

      Usuń
  27. Myślę, że to świetny tekst. Trochę prowokacyjny nie mniej jednak treściwy i trafny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
    2. Dobre i trafne w tym tekście są 2 punkty to że jest prowokacyjny i że linia facetów w PL jest upośledzona. Punktem jednak kulminacyjnym jest fakt że linia kobieca jest niestety jeszcze bardziej upośledzona, gdyż w naszym kraju kobiecość praktycznie nie istnieje. Istnieje kobieca skazana na dramat cywilizacyjny próba stłamszenia faceta i przejęcia jego roli. Niewykluczone że to tak silnie wynika z powikłań historyczych.

      Usuń
  28. Doskonały text... ale zastanawiam się jak naprawić relacje ojciec-syn, które są jak jedna wielka zaogniona rana?

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo dobry tekst, ale jednej rzeczy mi brakuje: psychopatów. Tacy faceci często pochodzą z domów gdzie byli wychowywani przez psychopatów tak jak ja, lub trafiają na kobiety psychopatki. Wtedy jest totalna tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetny tekst. Już wiem czemu od 4 lat krzyczę rusz dupę z tej kanapy

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo mi się podoba ten artykuł.
    Zauważyłam to co opisane w nim w swoim poprzednim życiu. Jak się zorientowałam że mój wybranek, mój cudowny idealny mężczyzna jest niedorośniętym chłopcem który ucieka, przejęłam role mężczyzny w domu i w życiu. A że uciekał dalej, doszedł aż do zdrady (trzech zdrad).
    Dla mnie dobrze. Doprowadziłam do rozwodu mimo że on sam nie wiedział z kim chce żyć. Teraz mogę być kobietą i matką tak jak to powinno być zawsze.

    Teraz już wiem jak chce żyć, jaki wzorzec mi potrzebny. Teraz patrząc z perspektywy czasu wiem że nie powinnam brać wszystkiego na siebie tylko wymagać od niego męskości. Tyle ze on jej nie znał, i zamknięte koło.

    A mój ex, jak mawia Jacek Walkiewicz "twarze i imiona się zmieniają - problemy pozostają".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  32. No nareszcie ktoś to wyraźnie i otwarcie napisał !!! Gratulacje! Dawno nie czytałam tak dobrego i prawdziwego tekstu dotyczącego mężczyzn. Wielki szacun i dobra robota !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  33. świetny tekst! nie przesłałam eks...ale zobaczyłam swoje lęki, swoją męską niezagospodarowaną stronę i to czemu wybieram mocno okaleczonych chłopców.. i co mi to robi. dziękuję xx.Agis

    OdpowiedzUsuń
  34. ciekawe te komentarze.. niby w trosce o męża.. o żonę. Zacznijmy zmianę od siebie jeśli ktos ma odwagę. nikogo nie można zmienić.. tylo siebie. Agis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  35. A co jesli w zwiazku to kobieta jest facetem, bo jest z natury wladcza, roszczeniowa, agresywna - pierwiastek meski az w niej buzuje.... i walczy o wladze w zwiazku ze swoim mezczyzna, ktory wie kiedy meskim byc, ale potrafi sie tez wzruszyc ( narodziny syna) - co ja dziwi i zniesmacza? Jakies sugestie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieta jest kobietą. Facet jest facetem. W związku facet powinien stać, w miejscu faceta, a kobieta w miejscu kobiety. Tyle na temat jak to powinno wyglądać. Jeżeli wzruszenie mężczyzny zniesmacza kobietę, to jaki aspekt kobieta wtedy widzi w mężu? Aspekt kobiecy. Należałoby się sprawdzić, skąd ta agresja do tego co żeńskie? I co jest powodem, że kobieta nie może stać przy matce. Może matka nie mogła stać przy swojej mamie, przy tym co żeńskie w linii krwi? To tylko hipotezy. Wszystko wychodzi na jaw, ujawnia się w konstelacji.

      Usuń
    2. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  36. dobry ciekawy artykuł daje do myślenia a najbardziej zwrot ...''z pustego nawet nie nalejesz "..trudno przekazać synowi coś czego się nie dostało ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  37. Jak przeczytał bym ten artykuł rok albo dwa lata temu, prawdopodobnie, utożsamił bym się z nim bardzo mocno, jako chłopiec w krótkich spodenkach. Bardzo długi czas uciekałem od kobiet, wmawiając sobie że nie potrzebuje żadnej kobiety w życiu, nie umiałem budować silnej relacji, bo sam nie miałem zbudowanej silnej relacji z samym sobą, ani z ojcem. Po głębszej obserwacji siebie, zauważyłem tak naprawdę uciekałem od siebie samego, od emocji, od prawdy kim jestem, a w głowie prześmieszna iluzja na temat samego siebie. Biedni jesteśmy Ci, którzy od małolata nie mieliśmy wpojonych twardych ojcowskich zasad, ale prawda jest taka, że nic nie jest stracone, jednak wymaga to ogromnej pracy nad sobą i ciągłej obserwacji swoich zachowań. To tak jak urodzić się lwem, a wychować się wśród owiec. Jednak powrót do natury, do naszego pierwotnego stada, wymaga ogromnej siły wewnętrznej, aby zobaczyć, że nie jesteśmy tacy naprawdę. Często zmiana następuje dopiero gdy ktoś jest przyciśnięty do muru.

    Najgorzej jeśli trafi się matka manipulantka, która chce Cię przeciwstawić wbrew twojemu ojcu, wtedy odcinasz się od męskiej energii kompletnie, bo główne przekonanie z którym idziesz przez życie to "ojciec jest zły" więc i koledzy są źli, i wszystko co męskie jest złe. I taki chłopiec będzie tłumił "męskie" emocje ,które przecież są częścią nas, a to prowadzi tylko do jednego - depresji, nerwicy, chorób serca itp itd. To zawsze wyjdzie. Taka jest natura, w taki sposób pokazuje nam drogę i mówi - gościu, czas na zmiany, coś jest w Tobie mocno zjebane i masz się tym zająć!

    Tak jak autor wspomniał, kobieta będzie takiego mężczyznę gnębić przez całe życie, bo on będzie się o to prosił. Bo człowiek z takimi przekonaniami, prosi cały świat - walcie mnie wszyscy w morde aż zrozumiem że coś ze mną nie tak. Najłatwiej to zauważyć po powtarzający się w życiu schematach... np. zawsze ludzie traktują Cię jako gorszego, w szkole, w pracy, w każdym nowym środowisku, albo zawsze trafiasz na te same kobiety - zołzy, albo panie milusińskie - to wszystko informacja, wyciągaj wnioski!! Poprzez brak świadomości ludzie wtedy myślą - jestem zjebany, zamiast wziąć odpowiedzialność i powiedzieć - muszę nad tym popracować.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matki dziś mają wielkie prawo odcinać synów od ojców, ponieważ uważają że to one najlepiej wychowują. Mała męskość jest winą kobiet, które wychowują i tylko ich. Ojciec nie może się postawić, bo będzie miał problemy więc staje się kobiecy, unikajacy i mamy depresje.

      Usuń
  38. cz. 2 (nie zmiescilo sie )

    Internet to niesamowita kopalnia wiedzy i jeśli tylko ktoś chce, znajdzie mentorów, wiedzę aby wydostać się z bagna. Wystarczy tą wiedzę odpowiednio filtrować, sprawdzać, porównywać.

    Moim mentorem niestety nie był mój ojciec, ale najważniejsze na mojej drodze to było mu wybaczyć. Spojrzeć na niego z większej perspektywy. Jeśli sam nie miał takiej energii, nie mógł mi jej dać. Tutaj rodzi się współczucie, szczere współczucie. Można powiedzieć: miałem pechowy rzut kością w zyciu i to bym pewnie powiedział dwa lata temu. Teraz powiem: nie oddałbym tych doświadczeń nikomu bo to one zaprowadziły mnie tu gdzie jestem.

    Dla każdego droga odnajdywania swoich Cohonez jest inna, ale tak jak nie wyciągniemy gwoździa z deski bez łomu, tak bez odpowiednich narzędzi ciężko będzie nam cokolwiek zmienić. Moim łomem jest medytacja, taniec dynamiczny, kalistenika/street workout/, boks. Medytacja pozwoli Ci zaobserwować mechanizmy które w Tobie siedzą, nawyki, skąd się biorą te wszystkie pojebane emocje itp. Medytacja uczy też samodycypliny która dla mnie, jest najważniejszą cechą prawdziwego mężczyzny. SAMODYSCYPLINA! Bo wtedy jesteś w stanie osiągnąć wszystko. Możesz być kim chcesz i robić co chcesz. Ćwicz to. Pracuj nad tym. Będąc zdyscyplinowanym odzyskasz pewność siebie, zaczniesz sobie ufać, bo nagle wszystko co zaplanujesz to wykonasz. Wymaga to ogromnej siły wewnętrznej.

    Do tego wszystkiego dochodzi praca z ciałem. Taniec dynamiczny pozwoli Ci zerwać wszystkie sztywne zachowania, odkryjesz swoje ciało na nowo, poczujesz je jak nigdy dotąd! Musimy pracować z naszym ciałem, bo tam jest ukryty nasz pierwotny instynkt, nasza męska energia. Tam jest ta zwierzęca moc. To dlatego autor tutaj napisał, że ma klientów którzy na poziomie logiki rozumieli że są pizdami, ale nadal nie potrafili nic z tym zrobić. Bo to trzeba też zrozumieć na poziomie ciała i świadomości. Na poziomie umysłu nie rozwiążemy tego typu problemów, bo czasami nasze problemy są schowane w ciele, w mięśniach, a umysł zawsze będzie uciekał od tych miejsc, bo jest bardzo sprytny. Oj bardzo sprytny. Umysł nie chce czuć złych emocji. On szuka bezpieczeństwa, tak jesteśmy zaprogramowani, a to właśnie konfrontacja z ukrytymi w nas w środku emocjami, czyni nas silniejszymi.

    Jeśli miałbym 30 sekund na powiedzenie komuś, jak odzyskać swoją prawdziwą naturę powiedziałbym : skonfrontuj się ze swoim najgorszym strachem. Coś czego panicznie się boisz i uciekasz przez całe życie. Znajdź to, stwórz sytuację w której będziesz mógł ją poczuć i pozostań z nią. Obejrzyj ją z każdej strony. Będziesz się bał jak nigdy w życiu. Ucieczka przed setka huliganów którzy chcą Ci spuścić łomot to przy tym odpoczynek, ale na samym koncu okażę się, że coś od czego uciekasz całe życie, jest 1000 razy mniejsze od twojej prawdziwej natury! Bam!

    Pozdro i dzięki za artykuł, przypomniał mi starego Tomka i moją drogę, która jest jeeeeeeszcze długa i nieskończona :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja droga jest mi bardzo bliska :) żeby nie powiedzieć bliźniacza :) Wszystkiego dobrego dla Ciebie :)

      Usuń
  39. Tak was czytam i myślę sobie, jakieś to takie nawiedzone trochę. Mimo, że działania ku wnętrzu nie są mi obce (Colin Tipping, Colin Sisson). Sens sięgnięcia dna, poznania tego jako daru szansy na zmianę również nie są mi obce. Ale cała ta otoczka zwierzyńca średnio do mnie przemawia (może dlatego ciężko mi "zakumać" np. kiboli). Nie wydaje mi się, by mnie jakoś szczególnie ciągnęło w tę stronę. Ale chętnie poczytam co tutaj piszecie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Wspaniale napisane.Bardzo prawdziwe.Jak to jest, że życie nas ciągle uczy.Z biegiem lat czuję jak otwierają się oczy, jak inaczej patrzy się na wszystkie sprawy.Że potrzebne były wszystkie błędy.
    Chciałam tylko dodać że mądra kobieta - świadoma nie będzie nigdy pogardzała mężczyzną za jego element kobiecy za wrażliwość.Bedzie to szanowała a szanując wrażliwość dodaje mężczyżnie męskości.Dopiero po tylu latach i nieudanych związkach rozumiem co jest czym.Że miłość to nie romantyczne patrzenie sobie w oczy, ale wtedy kiedy każdy dzień staje się wyzwaniem.Kiedy nawet po sprzeczce, kłótni potrafimy przyjść do siebie i powiedzieć: wybaczam, kocham cię.Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądre kobiety kochające wrażliwość, to dziś nikły odsetek. Te wartości są zacierane, ponieważ kobiecość ogólnie jest dziś wyśmiewana, a to naprawdę dobre cechy.

      Usuń
  41. Nie wiem też, czy nie wygląda teraz odrobinę jak takie kółko wzajemnej adoracji weteranów (zobacz jaką mega drogę przeszedłem, zobacz, jaki teraz jestem męski)... Takie trochę lalusiowate, trochę infantylne. Wygląda nieco jak męskość grana, udawana, na siłę wszem i wobec pokazywana. A tym bardziej nie wiem, czy mnie to w takiej formie urzeka (nie wiem, czy to droga dla mnie). Nie chcę Wam niczego wytknąć, niczego zarzucić. Ba, mało tego, powiem, że ja w naszym związku mega kobiecy jestem. Gdyby było inaczej byłoby nas dwoje facetów skaczących sobie do gardeł (mimo, że jedno z nas to kobieta). Taka sytuacja. I ani się tym nie szczycę, ani nie chwalę. Ani mi z tym dobrze, ani jakoś szczególnie przyzwoicie. Ale nie chciałbym skorzystać z ustawień Hellingera tylko po to, by później skończyć, jako aktor: "zobaczcie jaki teraz męski jestem, obadajcie jak poradziłem sobie z własnym problemem". Obawiam się, że będzie to sytuacja bardziej żenująca, niż ta moja na chwilę obecną. Ale czytam i śledzę z uwagą dalej. Może mimo wszystko i tu znajdę coś dla siebie. Pokaże czas. Fajnie, że jesteście. Fajnie poczytać coś nowego, pez wątpienia prowokacyjnego, dające przestrzeń do wyjścia ze sztywnych ram.

    Pozdrawiam. Mariusz

    OdpowiedzUsuń
  42. Byłam wściekłą żoną, kochanką... Odpuściłam, juz nie chcę... Mój były mąż-syn alkoholika, a wnuk zaginionego w zawierusze wojennej dziadka...wieczny nastolatek na kacu... Mój ojciec - miekki, wycofany syn i wnuk alkoholika... Moja matka wiecznie wściekła jak osa... obrrywał ojciec i ja za niego, gdy stawałam w jego obronie... Mój najstarszy syn brał tak, ze ponosi tego konsekwencje i ciągle chce udowodnić ojcu, ze zasługuje na jego miłość...

    Wspaniały artykuł, który pozwolił mi wreszcie uwolnić się od poczucia winy... wobec byłego męża i partnerów. Proszę o artykuł o córkach wściekłych matek. Sama nią jestem i mam tez córkę...

    OdpowiedzUsuń
  43. Mam jedną uwagę. Dlaczego "facet" a nie "mężczyzna"?
    Słowa mają ogromną moc i mówiąc "kobieta" okazujemy szacunek, słowo "facet" nie jest wyrazem szacunku ale jest lekkomyślne, ot tak sobie, jakiś gość. Mówimy o mężczyznach i kobietach. A nie o facetach i babkach. Przynajmniej w takim artykule, w tym kontekście. Mówiąc facet vs kobieta, wygląda na to, że nie mamy szacunku dla tej płci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkiełko i oko. Umysł, umysł, umysł. Jest takie ćwiczenie. Czasami robię je na warsztatach. Piszę na flipcharcie jedno słowo.np. "Morzliwości". Co widzi 95% ludzi? to, że MO RZ LIWOŚCI jest napisane przez RZ, zamiast przez Ż. Nie skupiają się na tym, że jest ładna litera "M", że jest czytelnie napisane, skupiają się tylko na tym co jest złe, co jest poza ramą. Tak, ten tekst jest poza ramą. Jest prowokacyjny. Jest wyjściem poza schemat, i dotyka tego co prawdziwe. W ciągu dwóch dni dostałem setki maili, na stronę bloga weszło ponad 28 tyś osób, tekst dostał ponad 4500 lików. I został blisko 500 razy udostępniony na innych profilach. W tym całym morzu aprobaty pojawiają się właśnie takie komentarze. Cholera jasna - może zamiast rozumieć na łeb, po prostu człowieku poczuj. Złap kontakt z własnymi emocjami. Jak wkurza Cię ten jeden wyraz, to zajrzyj w siebie, i popatrz skąd płynie ta emocja, dokąd Cię prowadzi, co jest pod nią w Tobie. Nie w świecie, ale w Tobie. Jaka część ciała reaguje na tą emocję? Jaki jest tam skryty wewnętrzny obraz. Może obraz bólu? Może bezsilności? Z doświadczenia wiem, że na dnie zawsze jest miłość. Chociaż trudno się do niej dokopać. A żeby tam zajrzeć, trzeba mieć "jaja". Trzeba mieć w sobie to co męskie, to co wiąże się z odwagą patrzenia i widzenia.

      Usuń
    2. Mirku, ale może ThirtySomething nie chciał Cię zaatakować. Może zwrócił uwagę na coś, co również może mieć większe czy mniejsze znaczenie, a w gruncie rzeczy zgadza się z tym co piszesz, lub napisałeś. Nie wiem, czy nie za bardzo starasz się być mistrzem (bo rzeczywiście po mistrzowsku zwróciłeś temat na inne tory, wykorzystując okazję ciekawie skierowałeś temat. Chyba, że ścisły mentoryzm, absolutne zawierzenie jest tutaj wymagane. Też przyjmuję taką możliwość.

      Usuń
    3. Nie podważam roli umysłu. Mamy go, i jest. Nie da się go wyciąć. Jednak z pkt. biologicznego najpierw było ciało. Tak samo przebiega rozwój zarodka. Najpierw rozwija się ciało, potem mózg. Mózg w rozumieniu umysłu - rozumienie - jest wtórne do odczuwania. Z samego zrozumienia jeszcze nie widziałem, aby ktoś dokonał zmiany. Wielu natomiast spotkałem takich, co rozumieli, ale nic z tego nie wynikało. Nie poczułem tej wypowiedzi jako ataku. Czasami po prostu widzę w innych siebie samego. Robiłem dokładnie tak samo. Wolałem rozumieć, niż czuć. I rozumiałem. A moje życie sypało się jak zamek z piasku.

      Usuń
    4. Najpierw reaguje ciało, emocje, dopiero później przychodzi myślenie, analizowanie, kojarzenie, poznawanie, pojawia się widzenie zależności, których nie miało się szans zobaczyć wcześniej. Mamy tendencję do stawiania ocen i kontrolowania się na każdym kroku (naiwnie wierząc, że to może nam w czymś pomóc). Jesteśmy tak zajęci rozwiązywaniem bieżących, ciągle nawracających problemów, by w ogóle móc zauważyć co tak na prawdę za nimi stoi. Dziejącym się rzeczom warto pozwolić się toczyć, by dać sobie szansę wglądu w to, co się dzieje. Za każdym razem wszystko hamując, odbieramy sobie szansę zobaczenia tego, co tak na prawdę zachodzi. To prawda. Nie ogarniemy umysłem wszystkiego tego, co w nas żyje. Co gorsza nikt inny nie jest w stanie zrobić tego za nas. Jedyną szansą poznania jest pozwolić nam samym się temu przyjrzeć. Przeżyć, poczuć. Swobodnie przyglądać się wszystkiemu temu co w nas zachodzi (a co ma prawo być trudne, wyparte, bolesne). Pogodzić się z tym, ba pokochać to. Paradoksalnie dopiero wtedy zaczyna kiełkować w nas szansa na zmianę. Czasem warto wpleść w proces odrobinę fantazji, baśni, by oderwać się od ram myślowych, do których przywykliśmy. Baśń i fantazja, swojego rodzaju duchowość potrafią dać wspaniały efekt w kontekście tego, by się oderwać od tego, do czego tak bardzo jesteśmy przywiązani, a co niekoniecznie nam w czymkolwiek pomaga. To prawda. Rozum ma ograniczony zasięg. Poznanie przychodzi wtedy wraz z odczuwaniem. Z odczuwaniem, na które z bliżej nieokreślonych powodów, nie zawsze mamy ochotę sobie pozwolić. Czasem po prostu "lubimy być ofiarami". Rola wygodna, dająca pewnego rodzaju gratyfikację na wybranych płaszczyznach. Wygodnie mieć kogoś "złego" i "dobrego". Kogoś, na kogo będzie można wylać złość, i kogoś kto ciągle nas będzie "przytulać". Tyle, że to nie zmienia pozycji, w której się znaleźliśmy. Nie daje szczęścia. Potrafi dawać jakąś tam jego namiastkę. To tak w skrócie. I zgadzam się z tym. Logiczne, spójne, prawdziwe.

      Usuń
    5. PS. To co wyżej nie jest z Berta Hellingera. Jest z innej dystrybucji / kompilacji. Ale zakładam, że zasady podobne.

      Usuń
    6. Już wyjaśniam. Nie atak, absolutnie nie. Zgadzam się z artykułem. Rozumiem go też ;-) Sama uczestniczyłam w kilku ustawieniach i nie jednego się dowiedziałam. Jednocześnie, podczas każdego rodzaju warsztatów, ustawień, sesji, podkreśla się jak bardzo słowa, które dla nas są odruchowe i wcale nie zamierzone negatywnie, mogą w naszej czy cudzej podświadomości wywołać, czy też zakorzenić negatywne odczucie. Mnie osobiście nie boli słowo facet, jestem kobietą i jest mi kompletnie wszystko jedno jak do siebie mówią "faceci". Wydaje mi się jednak, że skoro mowa o problemie męskości, co jest problemem tylko mężczyzn, to tak jak z powagą podchodzi się do problemu tak też należy się szacunek danemu mężczyźnie. Nie wnikam w słuszność lub nie słuszność tekstu itd. Moja uwaga jest czysto techniczna a nie merytoryczna. Pozdrawiam

      Usuń
  44. Kwintesencja naszych kobiecych problemów w związkach z mężczyznami. Nie ma faceta jest samolubny chłopczyk, a kobieta staje się sekutnicą. Porażka...
    Z drugiej strony chyba lepiej jest postawić granicę, przestać matkować choć to trudna droga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, autor nigdzie nie pisał, że chłopczyk jest "samolubny". Pisze, że jest słaby... Słaby = samolubny?!? Ciekawe, Freud miałby pole do popisu! ;)

      Usuń
    2. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
    3. A jak trafiamy na samolubną, roszczeniową egoistkę? Bo męskość to odpowiedzialność za absolutnie wszystko i brak możliwości wsparcia jemu? Słabość wychodzi na kobiecość, niemęskość, czyli mężczyzna w życiu jest tylko sam i może tylko dawać. Nigdy brać.

      Usuń
  45. I analogicznie w drugą stronę.

    Kwintesencja nierzadkich męskich problemów w związkach z kobietami. Nie ma kobiety jest samolubna dziewczynka, a mężczyzna staje się sekutnikiem. Porażka równie wielka jak w poprzednim przypadku...

    Z drugiej strony chyba lepiej jest postawić granicę, przestać ojcować choć to trudna droga.

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetny artykuł, bardzo za niego dziękuję.
    Jedyna uwaga to taka, że mnie też facet zawsze mierził - mężczyzna - dlaczego mamy mówić o sobie facet? Kojarzy mi się to z gostkiem z petem i piwkiem w ręku pod kioskiem - taki facio. Mężczyzna jest jak Thorgal. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Witam! Zdania są może nieco podzielone, ale mnie tekst ruszył... Podzielam pańską filozofię odnośnie naturalnych atrybutów męskości i kobiecości. Moje pytanie - jak 'stać przy ojcu', jak stać się mocnym mężczyzną jeśli tata w cale szlaków nam nie przetarł, nie pokazał dziecku jak to jest być mężczyzną i brać odpowiedzialność, walczyć o swoje, zawsze żył frazesami typu 'jest jak jest'? Liczę na odpowiedź i dziękuję za bardzo ciekawy tekst!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Oceniając własnego ojca, i stając w postawie ponad nim, odcinamy się od niego. To co miał nasz tata, i to co umiał nam dać, nam dał. Rodzice zawsze dają swoje 100%. Często natomiast dzieje się tak, że nie chcemy sami wziąć od ojca, że stoi nam na drodze do niego jakiś osąd, jakiś obraz, który przeszkadza stanąć w miejscu jego dziecka. Tak naprawdę gdzieś pod spodem jest bunt, i brak zgody na to, że był taki jaki był. Bo łatwiej jest nam się wściekać, i buntować, niż stanąć w swojej prawdzie. Tam kryje się czasem morze bólu. Tak. Bólu, na który czasami trzeba popatrzeć, i do niego dotrzeć. Ludzie nie chcą patrzeć na ból. A ból, tak samo jak miłość jest wpisany w życie. Jest jego częścią. Czasami słabość ojca wynika, z tego co się stało z jego ojcem (wojna, wypadek, los) Należy na to popatrzeć z szacunkiem, pokłonić się przed tym co ciężkie, uszanować. Poczuć, że takie to było. Nic do tego nie dodawać, nic z tego nie odejmować. Wtedy zazwyczaj płyną łzy, i docieramy do pierwotnego ruchu, do swojej wewnętrznej miłości do ojca, takiego jaki był. Potem często okazuje się, że to co mu zarzucaliśmy, mamy właśnie sami w sobie. Jeżeli to uznamy, przestaje to działać, oddziaływać. To nie zawsze jest prosty proces. Dzisiaj miałem klienta, u którego wielu mężczyzn nie było zadowolonych ze swoich synów. Poszliśmy dalej, do zdrowych męskich korzeni. Klient odnalazł tego męskiego przodka, który jako ostatni w męskiej linii miał zdrowy męski "korzeń". Poprosiliśmy o jakąś wskazówkę, i błogosławieństwo - bez względu na to, jak archaicznie to brzmi. Przodek podarował klientowi nóż, z drewnianą rączką. Taki obraz wyświetliła podświadomość. Nóż jest symbolem falusa. Gdzieś w zamierzchłej przeszłości, widocznie to zostało zagubione, w męskiej linii krwi. Ciało wzięło głęboki oddech, na twarzy klienta pojawiło się rozluźnienie i siła. Siła spokoju. Z tego co Pan napisał, prawi Pan swemu ojcu zarzuty. To jest droga na manowce. Pozdrawiam

      Usuń
    2. A co jeśli syn (30letni) jest tak bardzo w ramionach taty, że stał sie tatysynkiem nie umiejącym podjąć żadnej decyzji samodzielnie bez niego, nie potrafiącym być w związku z żoną, nie potrafiącym być ojcem bo tak bardzo jest uczepiony ojca że tylko z nim potrafi rozmawiać, przebywać? Nie potrafiącym bez tatusia zrobić nic?

      Usuń
    3. Trzeba byłoby przyjrzeć się linii męskiej. Co tam takiego się wydarzyło, że jest taka niemoc w stosunku do życia, kobiet, żon. Z fusów nie podejmuje się wróżenia.

      Usuń
  48. Witam. Siedzę odrobinę w tym temacie rozwojowym, ale mój partner nie jest,hmm, jakby świadom tego wymiaru rzeczywistości. ( Jest to wspaniały człowiek, którego bardzo kocham i oczywistym jest przyszłość z nim) Słucha mnie, wie, że jest pogubiony, ale nie zna przyczyny. Ja po tym artykule, niewątpliwie znalazłam odpowiedź. Chciałabym mu pomóc za pomocą ustawień. Sama w ustawieniach nie uczestniczyłam. On jest bardzo wrażliwym facetem, kiedy był mały zmarł mu Tata, a wychowywał się u boku Mamy i starszej Siostry. Nie wiem jak sprecyzować pytanie. Czy On by zniósł taką ilość emocji towarzyszących ustawieniu? Czy podołałaby temu jego wrażliwość/psychika? Nie wiem co robić.. bardzo proszę o odpowiedź i z góry dziękuję. z poważaniem, T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mężczyzna w relacji z kobietą, może "występować" w trzech rolach. a.) jako jej tatuś. b.) jako jej synek c.) jako jej partner. Podobnie kobieta w relacji z mężczyzną, też może wchodzić w jedną z trzech ról. a.) jako jego mama, b.) jako jego córka, c.) jako jego partnerka.

      Z tego co słyszę między słowami, ale też w słowach widzę wyraźnie w jakiej roli Pani stoi w stosunku do swojego mężczyzny. Ale nie chcę nic insynuować. Proszę poczuć, z jakiego miejsca napisała Pani ten tekst? Z miejsca Partnerki, córki, czy Mamy?

      Usuń
    2. Napisałam z miejsca partnerki/ Mamy. To jest też moja cecha - mam ogólne tendencje do niańczenia(do przyjaciółek/bliskich). Czuję ogromną potrzebę, by w jego świadomości zawitał przełom. Obecna postawa zagraża naszemu związkowi. Mam kilka twardych cech podobnych do cech Jego Mamy. Bardzo chcę mu, nam pomóc. Ponawiam pytanie, czy ustawienia/ spotkanie z kimś poruszającym kwestie Ojca nie pogorszą jego stanu psychicznego? Jest teraz pogubiony i nie wie w którą stronę postawić krok, a chce tego i ubolewa nad tym.

      Usuń
    3. Jeżeli on także czuje taką potrzebę, to zapraszam. To powinna być jego decyzja. Jest dorosły. Musi wziąć odpowiedzialność za siebie. Jeżeli Pani partner chce, to mogę z nim popracować, nad dotarciem do taty.

      Usuń
  49. a może Pan udostępnić na swoim profilu fb te artykuły? będzie łatwiej śledzić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. od wczoraj artykuł są dostępne na FB. Można będzie je śledzić w grupie "Kobieta i mężczyzna". Tutaj podaje link do grupy. https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  50. Czytam, czytam i ponownie wracam. Tekst jakby o mnie, bezpośrednio trafiający w środek. Próbuję sobie wytłumaczyć, że mój bezruch to wynik zaniechań ze strony ojca, który sam nie miał wzorca męskiego (jego ojciec uciekł po wojnie odbudowywac W-wę i ułożył sobie życie na nowo). Pytanie tylko, czy takie zwalanie winy na ojca nie jest pójściem na łatwiznę. Druga rzecz - co dalej. Bo gdy zwalam winę na ojca jako niemięski wzorzec to mogę powiedzieć - tu jest leży wina, acha już rozumiem. Tylko co z takiego rozumienia? Rozumienie bez działania nic nie daje.

    OdpowiedzUsuń
  51. Pięknie to Pan napisał. Zwalanie winy nic nie daje. Odbiera siłę. Trzeba się skonfrontować z faktami. Ojciec podjął taką decyzję. Jak był Pan dzieckiem, to nie miał Pan na to wpływu. To trzeba zaakceptować. Może dotrzeć do tego wewnętrznego skrytego bólu, i wewnętrznie powiedzieć "tato, tak bardzo mi Ciebie brakowało." Jest Pan dorosły. Dzisiaj jest Pan dorosły. To wszystko czego Panu brakuje może Pan dzisiaj sobie dać. Dać samemu. A ojcu podziękować, za jego 100%. To tylko taka moja drobna wskazówka. Wszystkiego co dobre dla Pana, i Pana męskiej linii krwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  52. W związku, że lista na Warszawskie Warsztaty jest już prawie pełna, zapraszam wszystkich zainteresowanych na wydarzenie, które odbędzie się w Krakowie. Cieszę się, że po moim artykule odezwało się tyle osób, i dla tylu osób to co w nim napisałem jest tak jakoś po ludzku bliskie. Pozdrawiam i zapraszam serdecznie, na Warsztat Ustawień Systemowych, który poprowadzę 21 - 22 listopada w Krakowie.

    Do zobaczenia

    http://ustawieniasystemowe.blogspot.com/2015/11/droga-do-wewnetrznego-ognia-i-spokoju.html

    OdpowiedzUsuń
  53. Dziekuje za artykul! Juz wiem o co chodzi. Mężowi brytyjczykowi nie umialam wyjasnic dlaczego nasze spoleczenstwo jest takie pokrecone. Przyjechał do Polski i szybko zaczął mówić ze coś jest nie tak z polskimi facetami, ze faceci dosłownie tu nie mają jaj. Ze nie są odpowiedzialni, ze sa tchorzami, ze nigdy nie wchodzą w konfrontację, ze grają w babskie gierki, ze całą polską grą w babskie gierki. Dosłownie większość tekstów z Pana artykułu. Ja też nie wiedziałam do teraz co mi nie pasuje w Polakach płci męskiej. Nie pociagali mnie Nie nadawali się na przyszłego ojca moich dzieci. Wszyscy dla mnie byli chłopcami. A co do pierwiastków płci męskiej żeńskiej i różnych teoriach: tu jest mowa o konkretach, o zakładaniu rodziny, o namacalnych związkach i o prawdziwym życiu a nie teoriach o egzystencji. Brawo bystrosci umysłu! Mam dwie córki, ale gdyby pojawił się jeszcze syn, to wiem już mniej więcej na czym się skupić.☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  54. Nigdy, przenigdy nie czytałam, tak genialne napisanego tekstu! Żadna kobieta nie chce mieć przy swoim boku ciepłej kluchy w kapciach. Żadna!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I vice versa żaden facet nie chce kobiety, która będzie oceniała sama nic ni wnosząc. Dzisiejsze kobiety nie spełniają potrzeb mężczyzn.

      Usuń
  55. Świetny tekst. Absolutnie trafiający w sedno. Przeżyłam to nie tak dawno jako kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do grupy Kobieta i Mężczyzna na FB
      https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  56. Artykuł świetnie opisał energię jaka płynie od mojego faceta. Bardzo chciałabym mu jakoś pomóc we wzmacnianiu swojej męskości. On dopiero zaczyna uświadamiać sobie problem, ostatnio rozmawialiśmy o jego relacji z matką. i tendencji do uciekania i wycofywania się w sytuacji konfliktu (szczególnie w kontakcie z kobietami). Pytanie: czy ja mogę mu jakkolwiek pomóc swoją postawą, bez popadania w matkowanie? Mam wrażenie, że każda próba pomocy z mojej strony teraz sprawia, że tak się czuję. Jak mogę go wspierać, jaką przyjąć postawę? Bardzo proszę o odpowiedź, zależy mi na tej relacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysłać go do mężczyzn :) Zapraszam Pani Partnera na warsztaty ustawień systemowych. Szczegóły w grupie - Kobieta i mężczyzna na FB https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts

      Usuń
  57. Serdecznie zapraszam do Krakowa 21-22 listopad.
    https://m.facebook.com/groups/1635773963339541?view=permalink&id=1636741213242816

    OdpowiedzUsuń
  58. Panie Mirosławie - jak tu Pana nie kochać... od pierwszego wejrzenia ;-)

    Pozdrowienia
    M.T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja żona też nie zna odpowiedzi na to pytanie :D Więc kocha :)

      Usuń
  59. Właśnie taki mężczyzna łamie mi serce. Bo widzę w nim ten potencjał. Widzę w nim tą piękną męską siłę. Ale on jej nie widzi. I niszczy to co jest między nami. A ja nie chcę patologicznego związku :((

    OdpowiedzUsuń
  60. Świetny artykuł! ;) jestem mega zadowolony, że go przeczytałem bo strasznie dużo wyjaśnia mi czym mogą być moje pewne zachowania spowodowane ;) dodaję do obserwowanych bo coś czuję, że nie jeden artykuł tutaj przeczytam jeszcze ;) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  61. Zajebiście napisany tekst . Brawo !!!!

    OdpowiedzUsuń
  62. Kobieta która gnębi faceta to nie kobieta tylko Suka. A dwa - szanowny Panie. przykład pierwszy z brzegu. Mamy rozwód. Gdy byłes mężem i ojcem, siedziałeś , bawiłeś się z dziećmi a tu nagle na sali rozpraw dowiadujesz sie. ze jesteś zerem,pijesz, nie umiesz gotować, dziecko gdy zostawało z Tobą miało ciągle guzy etc. Przychodzisz po syna- wzywa Ci policję albo zakłada sprawe o stalking etc. facet po latach ustępuje bo ma dość Polskiej Suki. I co - diagnoza też będzie podobna czy psychiatryk dla takiej suki?

    OdpowiedzUsuń
  63. Bardzo dobry artykuł, dziękuję. Bardzo mi pomogło, zwrócenie uwagi na dziadka. Faktycznie, mój ojciec dostał bardzo niedobre wzorce od swojego ojca i jak się mocniej nad tym zastanowiłem, to doszedłem do przekonania, że ... podziwiam mojego ojca, że mimo wszystko starał się coś mi, męskiemu potomkowi przekazać.
    BTW jeśli już mówimy o kobietach, jestem świeżo po lekturze "Drogi pełniejszego mężczyzny". Tam David Deida pisze o podobnych rzeczach: "nie licz na to, że twoja kobieta stanie się łatwiejsza", "nigdy nie zmieniaj zdania tylko po to, by zadowolić kobietę" - że pozwolę rzucić sobie dwa hasła z tytułów podrozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Witam. Bardzo ciekawy artykuł. Szkoda, ze mój były mąż nigdy go nie przeczyta i nie zrozumie jak wiele uczynił złego w naszym związku. Wychowywany przez oboje rodziców do 16 roku życia, potem śmierć ojca i dalej wychowywany przez matkę i babcie , sam stał się "ojcem" i "mężem". A potem nasz związek ludzi dorosłych i po 15 latach rozwód- córka 8 letnia. Bo on nie ma już tego czegoś. Bo spotkał inną kobietę i dla niej się rozwiódł. Bo jest adrenalina, motyle w brzuchu. Szybki rozwód, jeszcze szybszy podział majątku. A ja wciąż pytam dlaczego??? I myślę sobie tak:dziadka nie miał, ojca też nie - w czasie tak bardzo potrzebnym młodemu człowiekowi. Więc skąd ma mieć wzór faceta????
    Skąd ma czerpać wiedzę jak być dobrym mężczyzną dla swojej kobiety?
    Konsekwencje.....na pewno jakieś są : dziecko mieszkające ze mną i pytające : po co ten rozwód mamo??? a ja nie wiem, bo przecież kocham tego człowieka a on mnie tak podeptał, tak zranił i zostawił. Radź sobie usłyszałam. To sobie radzę. Bo mam córkę. Tylko czasem już mi się nie chce być silną.

    OdpowiedzUsuń
  65. Dobry tekst, daje naprawdę dużo do myślenia, że nasza przeszłość wpływa na naszą przyszłość, choć wszystko i tak zależy od nas samych.

    OdpowiedzUsuń
  66. Czyli rozumiem, że mamy sobie brać od świata co chcemy, bo wolno - wszystko zależy od nas, jakież to proste. To ja głupi tyle lat walczę z życiem, a Pan ma receptę na sukces i szczęście na wyciągnięcie ręki... Czyli niszczyć świat dokoła nas też możemy pod warunkiem brania za to odpowiedzialności (jak niby?, sic!), bo bycie samcami ludzkiego gatunku daje nam władzę panowania nad naturą.

    Rozumiem też, że operując tylko na pewności siebie i walorach intelektualnych, bez żadnych układów, został Pan kierownikiem, dyrektorem itp. Nikt nie pominął Pana przy awansie, nie podłożył "świni", nie miał kogoś w rodzinie, kogo trzeba ustawić. Z mojej perspektywy muszę powiedzieć, że miał Pan w takim razie bardzo dużo szczęścia i niech Pan za to dziękuje Bogu do końca swoich dni.

    Ja na prowincji od lat utrzymuję 4-osobową rodzinę, staramy się być razem i wspólnie rozwiązywać problemy. Rozumiem, że mam im powiedzieć, że żyjemy "na styk", bo "nie mam jaj" i mam złe relacje z ojcem. Niech Pan to zdanie wypowie na głos i odsłucha jak to brzmi, OK?

    Pan się chyba naprawdę świetnie bawi w tym coachingu.

    OdpowiedzUsuń
  67. Artykuł dobry, nawet bardzo, dlaczego - bo w trakcie czytania już chciałem komentować każdy akapit, z niektórymi tezami zgadzając się radośnie, inne odrzucając jako nie poparte doświadczeniem a być może wynikające z pewnego ogólnie panującego populizmu. Co najbardziej na tak - ojciec, co najbardziej na nie - branie kobiety. O ile o ojcu jest dużo w artykule, to o tych relacjach z kobietą mniej, a chętnie dam przykład. Z autopsji, nie żaden wydumany. Otóż żona, obecnie ex, też wyzywała mnie na pojedynki, czekała aż jej udowodnię, że jestem facetem, no i udowadniałem na wszelkich frontach, w rezultacie roły oczekiwania i roszczenia, a nie było stabilizacji tylko wyścig. Skończył się przegraną obu stron, porażką rodziny, wyrokiem 2 lata w zawieszeniu na 5 dla mnie za znęcanie się nad żoną, bo podczas rozwodu znów chciała wygrać więc oskarżyła mnie o gwałty. Tak, te "gwałty", które jej sprawiały tyle przyjemności, bo dopóki nie było sprawy było to zwykłe "branie" kobiety, ale później wystarczyło popłakać na sprawie a sąd zawsze stanie po stronie tzw. słabszego, czyli kobiety. To było dawno, koło czasu się zakręciło, no i w nowym związku, po kilku latach wspaniałego życia we dwoje, przyszło dziecko, syn, ma już 3 lata, a w naszym łóżku zimno od miesięcy... zaloty, zachęty, wystrzałowe pomysły, nawet wakacje na gorących Karaibach... i nic. A ponieważ lubię rozmawiać więc też pytam o co chodzi, a ona mi na to "Jak widzisz że nie mam ochoty, to weź mnie jak facet." !!!! szok! dla mnie szok! te same słowa jak u tamtej, a ponieważ zawiasy ciągle wiszą, mam jeszcze 2 lata na przemyślenie w spokoju o co im chodzi z tym "nie mam ochoty" bo to nie jest chwila, dzień, tydzień czy miesiąc ale lata, oraz o co chodzi z tym "weź mnie jak facet" bo ja wiem, doświadczyłem tego, że jak ją wezmę, wcale nie siłą fizyczną, no może tylko z mocnym przytuleniem ust do ust, ale więcej pewną dozą dominacji połaczonej z namiętnością, to zaraz jej nogi zmiękną i będzie tego chciała częściej tak jak moja ex, ale czy za jakiś czas nie będzie się chciała uwolnić od tego nałogu a nawet spojrzeć na mnie jak na brutala? będzie, i wiem to na pewno - dlaczego? Bo nie ma w nich miłości. Po prostu. Nas może ojciec nie nauczył być męskim, ale matka nauczyła mocno kochać i być oddanym, bo taką ja mam matkę. A co te dziewczyny nauczyły się od swoich matek? Nie wiem, ale widzę, czuję to samo co w poprzednim związku - ona po prostu nie wie co to jest miłość, a kiedy widzi, że mogłaby, ale to kosztuje sporo energii to odpuszcza przerzucając piłeczkę na moją stronę i wyzywając na pojedynek moją męskość. A ja już nie walczę i nie podejmę rękawicy. Dlaczego, bo mam w sobie tyle siły aby nie poddać sie kobiecie i zrobić to po swojemu. Jak? Kurwa nie wiem ;) szukam i uczę się codziennie, pewnie dlatego też czytam ten artykuł i setkę innych, tylko że nic się nie zmieni kiedy włoże znów swoje 50% pracy a z drugiej strony znowu nic, odwróci się i zajmie dzieckiem... co robić mistrzu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  68. Coś w tym jest... szczerze daje mocno do myślenia Twój tekst.

    OdpowiedzUsuń