To zdanie powtarzam
ostatnio często prowadząc warsztaty ustawień systemowych. Czasami
dociera mocniej, czasami słabiej – zależy. Zawsze jednak wywołuje
pewne zadziwienie w oczach tych, którzy 77 lat po wrześniu 1939
wciąż niosą w sobie jak żywą wojnę, i jej skutki.
Kobiety jakieś 77 lat
temu przeżyły traumę. W mojej opinii po tym co widzę, całkiem
sporą. Zwłaszcza te, które miały mężczyzn, a te, które był
wtedy z nimi w ciąży, albo wychowywały ich dzieci jeszcze bardziej
sporą. Ktoś powie, ale to przecież dawano i nie prawda. A jednak
dla duszy nie ma czasu, i to co się nie rozegrało do końca, przy
naszych dziadkach, rozgrywa się wciąż jak żywe w nas.
Mężczyźni są słabi,
i to nie przesada. Często niosą na sobie winę swoich dziadów, za
to, że zostawili te kobiety same. Za to, że nie udało im się
wrócić do domu, albo że wrócili jako kalecy. Wyjechał zdrowy
chłop a wrócił kawałek. Niektórzy wracali w jednej części, ale
jak patrzę na to co widać na ustawieniach systemowych, to duszą,
myślami, emocjami zostali niejednokrotnie razem ze swoimi
towarzyszami broni, gdzieś tam, daleko, w okopie do, którego wpadło
kilka granatów. I często Ci, którzy przeżyli w duszy czują się
winni, że żyją. Dziadek tego nie przeżył do końca. Był
nieobecny dla ojca, a jak ojciec nie wziął, to co dał synowi? Dał
to co miał. Te niedokończone historie są wciąż w nas żywe.
Babcia często... kobieta była poszkodowana. Czuła się ofiarą tej
sytuacji. Często obwiniała swojego chłopa, że poszedł gdzieś
tam na wojnę, i ją zostawił. Te żale i pretensje wciąż są jak
żywe we wnukach.
Co musi się zrodzić w
facecie, jak idzie na wojnę, gdzie będzie musiał codziennie przez,
być może noc i dzień być obecny, na 100%? Co ciekawe osoby, które
trafiały np. na front, albo do obozów koncentracyjnych, gdzie każdy
dzień był przepełniony tą gotowością do walki na śmierć i
życie, niemal natychmiast zdrowiały ze wszelkich depresji i innych
chorób psychicznych. Zdrowiały natychmiastowo. Ciało postawione w
obliczu dużego stresu tak właśnie reaguje. Odpalają się hormony
odpowiedzialne za gotowość do podejmowania akcji- mówiąc
kolokwialnie nie ma czasu na rozkminy, i zatapianie się w mętnych
meandrach umysłu. A wszelkiego rodzaju wyobrażenia, zakrzywienia
spostrzegania, nagle odchodzą w dal. Psychika, i cały organizm
mobilizuje się, i jest nastawiony na jedyny cel – przetrwać,
przeżyć. A żeby przetrwać i przeżyć musisz być obecny. Jak
strzelają, to uciekasz, a nie zastanawiasz się, w którą stronę.
Tak działa mózg automatyczny. Podświadomość. Non stop analiza
napływających bodźców, i reakcja na nie, ponoć w 0,2 sekundy.
Ale nie w szczegóły chcę tym razem wchodzić, nie w szczegóły
biologii.
Gdy chłop szedł na
wojnę, swoją czy nie swoją, to kobieta zostawała sama. Sama, albo
z dziećmi. Czasami z chłopcem. Jeżeli Ona doświadczyła takiej
sytuacji, to jak Ona potem będzie wychowywać chłopca? Będzie w
nim budować zachowania agresywne? Będzie uczyła go jak walczyć?
Czy dopuści w nim tą gotowość do podejmowania akcji, w obliczu
zagrożenia? Nie sądzę. Będzie go bardziej wychowywała na
grzecznego ułożonego chłopca, który ma czyste porteczki i równo
przystrzyżoną grzywkę. Czy to dziwne? Nie. Po pierwsze kobieta po
takiej traumie, gdzie została sama będzie się bała, że owoc jej
starań, często nieprzespanych nocy, będzie taki sam jak tata...
czyli jak dorośnie, to pójdzie na swoją, czy nie swoją wojnę.
Więc w obawie, że tak właśnie może się wydarzyć, będzie go
wychowywała na grzecznego ułożonego chłopca. Wojna się skończyła
– i dość często ostatnio powtarzam to na warsztatach ustawień
systemowych, bo zdarzają się, klienci - potomkowie sprawców, lub
ofiar, którzy ze ślepej miłości wciąż na tej wojnie są. Może
nie idą fizycznie na wojnę, ale chętnie oglądają filmy wojenne,
lub takie, w których jest obecna przemoc. Często grają w gry, już
teraz bliskie rzeczywistości, szczególnie gdy do naszych domów
wdziera się technologia Virtual Reallity. Ale powracając do pewnego
procesu, który swoje owoce przedstawia dzisiaj po blisko 80 latach,
w młodych, czasami dojrzałych mężczyznach.
Ci mężczyźni nie mają
dostępu do swojej agresji. Boją się mieć do niej dostęp. A
zamknięcie się na swoją agresję powoduje brak dostępu do swojej
siły. Agresja wbrew obiegowej opinii jest czymś naturalnym i
normalnym. Nasz organizm cały czas zachowuje się agresywnie,
chociażby w relacji z różnymi wirusami, bakteriami i grzybami.
Cały czas trwa niekończąca się agresja w stosunku do otoczenia.
Siedząc na danym krześle w autobusie, czy tramwaju także
przejawiam pewną formę agresji, bo nikt inny właśnie na tym
miejscu nie może usiąść, bo siedzę tam ja. Śmieszne? Nie wydaje
mi się. Walczymy o przestrzeń, czas, zasoby, pieniądze, kobiety,
mężczyzn, przetrwanie. Agresja jest częścią życia. Agresja, to
co innego niż przemoc, manipulacja, kłamstwo i podstęp. To
zachowania przemocowe. Agresja jest ludziom wpisana w ich bycie i
życie. Hamowanie agresji w sobie, skutkuje często depresją.
Dlatego przestań się
okłamywać kobieto, że chcesz, aby Twój facet był silny i zarabiał dużo pieniędzy, bo konsekwencją stanięcia w męskim, w męskiej sile jest znaczna poprawa w temacie kasy.
Przestań się okłamywać, że chcesz, aby on był silny, i tu nie
do końca chodzi o siłę mięśni. Aby był ostoją, abyś mogła
się przy nim poczuć bezpiecznie. Przestań łgać, bo to kłamstwo
i kolejna iluzja. Jeżeli jesteś kobietą i stoisz w żeńskim, to po prostu już masz takiego faceta. A skoro go nie masz, i mówisz, że o nim marzysz, to najprawdopodobniej sama kontynuujesz rytuał kastracji męskiego, który być może ze strachu rozpoczęła Twoja babcia? W sumieniu najprawdopodobniej jesteś powiązana z tymi wszystkimi
kobietami, które to robią od 77 lat, a czasem i dłużej, bo przed drugą woją światową, była też
pierwsza wojna światowa, i wcześniej historia Polski i Europy nie
była związana z bajką pt.”Żyli długo i szczęśliwie”. Czy przypadkiem nie jest tak, że jak
facet staje w swojej sile, to zaczynasz drżeć. Zaczynasz się
bać... grunt trochę drży pod nogami? dlaczego? Może dlatego, że czujesz, że tutaj kończy się Twoja
kontrola, a zaczyna Twoja bezsilność. To po pierwsze. Po drugie,
gdybyś miała tak, że masz faceta, który stoi w swojej sile, to
miałabyś możliwość się o niego oprzeć, w sensie stricte, i
mówię też tutaj o oparciu się psychicznym. Po trzecie i może
najważniejsze, w sumieniu musiałabyś zdradzić te wszystkie
kobiety z Twego rodu, z Twego wewnętrznego drzewa życia, które
tego nie miały, bo ich mężczyźni poszli w pizdu... i często nie
wrócili. A one same zostały z dzieckiem, dzieciakami... czasami z
całą gromadką, i w wyniku okoliczności nauczyły się nosić
spodnie. Przestań się oszukiwać, że chcesz chłopa, który ma
jaja jak dwa arbuzy, i ma siłę być konsekwentny, i iść za swoim
obrazem. Wewnętrznym obrazem. To jest ostatnia rzecz, której byś
chciała. Ty chcesz mieć takiego chłopa, którego będziesz mieć
pod kontrolą, bo tak nauczyłaś się dbać o swoje bezpieczeństwo,
i bezpieczeństwo swojego potomstwa, i żyjąc w ten sposób możesz
pozostać wierna swoim babką, prababkom, i kobietom w swoim rodzie,
które chłopów straciły. Świat się zmienia, mijają lata,
przychodzą nowe pokolenia, a Ty wciąż częstokroć zamrożona, w
tym lęku swojej babci. Mężczyzna, który ma kontakt z własną
agresją potrafi walczyć. Dostęp do pieniędzy również łączy
się z pewną formą przejawiania agresji. Ta agresja jest potrzebna.
Kiedyś była potrzebna, aby stanąć naprzeciw niedźwiedzia, foki,
czy innego zwierza, aby zadbać o swój rewir, o swój dom. Czasy się
zmieniają, ale energia jaką potrzebuje mężczyzna, aby wyjść do
świata na swoje polowanie jest ta sama. A ta agresja i dobry z nią
kontakt, jest potrzebny, aby wychodzić do świata i zarabiać np.
pieniądze. Kiedyś zabijać foki, albo być gotowym na odparcie
najazdu wrogiego plemienia. Czasy się zmieniły. Już nie ma
mamutów, tygrysów szablo zębnych, ale energia ojca, energia
wychodzenia do świata, to nadal ta sama energia co 1000 lat, 2000,
czy 10 tyś lat temu. Może w mniejszym stopniu w cywilizowanej
części świata możesz stracić życie, ale za to możesz stracić
twarz, wizerunek, stanowisko w koropo, albo grubego klienta. Tam
można stracić wszystko, i to w jedną chwilę. Kierują nami te
same energie. Podobne wzorce. Przedmioty się zmieniły, ale nie my,
wewnątrz nas. Sumienie które wiązało z klanem, wciąż jest
obecne, wciąż jak pokazują ustawienia działa, bez względu na to,
czy jeździmy rowerem, czy najnowszym modelem Tesli *auto w 100% na
prąd.
A my mężczyźni?
Dlaczego mamy taki problem, w stanięciu w swoim? Bo pokutujemy za
naszych prapradziadków, pradziadów, i dziadków. Bo niesiemy ze
ślepej miłości za nimi brzemię ich decyzji. Ostatnio miałem na
ustawieniu klienta, który leżał wśród ofiar dziadka. Dziadek
walczył podczas wojny o życie. I wygrał. Ten drugi – przegrał.
Zginął. Dzisiaj po ponad 70 latach jego wnuk, leży z ofiarami w
grobie, i mówi, że mu tam dobrze. Że czuje, że tam przynależy.
Od kilku lat depresja. Tłumiona agresja. Dokurwianie wszystkim
wkoło. I tego nie widzi. Dopiero ludzie mu mówią, że coś nie
tak, bo zamiast dostać upomnienie, dostają po mordzie. Wszystko
przerysowane. Zbyt silne emocje. Widać od razu, że chodzi o
uwikłanie. Facet boi się mieć dostęp do swojej agresji, do swojej
siły, bo boi się, że zabije – że zabije tak jak dziadek.Więc
woli uciec w depresję, w chorobę psychiczną.
Częstokroć kobiety,
które wychowywały naszych ojców wychowywały ich w oderwaniu od
męskości. Bo to było zbyt niebezpieczne. Blokowały częstokroć
męską naturalną chęć wychodzenia do świata, do zewnątrz, i
penetracji go. Podporządkowania go sobie. A jak myślicie, jak długo
można tłamsić swoją naturę? Czy tak się da? Czy myślicie, że
to może się udać?
Chłopiec. Lat 20. Dość
szybko stracił ojca. Zamknął się w domu. Dużo czyta. Dużo gra
na komputerze. Woli wirtualną rzeczywistość od tej rzeczywistej
rzeczywistości. Zagłaskany przez mamę. Zero pracy. Jak jakąś
znajdzie, to zaraz coś tak wywinie, że go zwolnią. Prawie zero
relacji towarzyskich. Zamknięty, na wychodzenie do świata. Kładzie
się spać bardzo późno. Wstaje koło południa. Nerwowy. Stoi przy
mamie. Kobiety nie ma. Czego mu potrzeba? Jemu potrzeba taty. Mama
wychowała go na grzecznego, ułożonego. Ale to nic nie zmieni. W
końcu mu strzelą bezpieczniki. Jak tylko się trochę napije, to
wychodzi z niego ta cała agresja, wręcz się wylewa. W słowie, w
geście, w mimice. I jak długo można to gnieść w sobie? Przecież
to gdzieś musi wyjść z tego chłopca. Ta energia gdzieś musi
znaleźć ujście. Więc męski wieczór wygląda często tak, że
trzeba się zalać w trupa, i zaliczyć przy okazji kilka agencji
towarzyskich. Szybki sex, bez miłości, bez uczucia, w odcięciu od
siebie, i w złości na kobiety.
A co te obecne kobiety,
żyjące w tu i teraz mają z tym wspólnego? To wnuczki, albo
prawnuczki tych, którym kiedyś było ciężko. Ten konflikt
pomiędzy męskością a kobiecością trwa w nas do dzisiaj, a wojna
się przecież już skończyła. Ale ta babcia, nadal nie wypłakała
tych łez, za dziadkiem, który nie wrócił z wojny... więc wnuczka
wkurwia się na swojego chłopa, bo na kogo się wkurwiać, jak ma
jednego pod ręką.
Musimy to puścić.
Mężczyźni muszą puścić swoich dziadków, którzy skończyli tak
jak skończyli, a żyli tak jak żyli. I muszą trafić do męskiego.
Do zdrowego męskiego korzenia. Muszą zostawić oceny. Kiedyś
klient z wściekłością na ustawieniu krzyczał do swego dziadka,
który zabijał Niemców w obronie swego życia – To przez Ciebie,
to przez Ciebie Oni nie żyją! Tak silna identyfikacja z ofiarami.
Tak – nie inaczej. A u niego w życiu co? Dziesiątki kobiet,
narkotyki, alkohol, pół miliona długów, i depresja ze stanami
maniakalnymi. Chce stracić wszystko, bo dusza nie pozwoli tego tak
zostawić. To musi się skończyć, to musi się wypalić, wysycić,
nie da się tego zamieść pod dywan. Nie da się narobić na środku
pokoju, i udawać, że fiołki pachną. W pokucie, w winie, w
zamknięciu na siebie samego. Mężczyźni muszą puścić winy
swoich ojców. Muszą skończyć tą wojnę w sobie, muszą złapać
kontakt, zdrowy kontakt ze swoją agresją.
Co muszą zrobić
kobiety? Kobiety muszą puścić te swoje babki, które miały taki
los, jaki miały. Bo tym babkom, jak patrzę na to co pokazuje się w
ustawieniach wcale nie zależy na tym, aby ich wnuczki miały tak
samo ciężko i pod górkę jak one. Tam często da się usłyszeć
słowa:”Ty możesz już mieć inaczej”, albo „już wystarczy,
już wystarczy”. A na końcu np. zdanie „chętnie popatrzę jak
będziesz miała lekko”. Te babki, prababki przez każdy taki
konflikt przewracają się w grobie. To my żywi, w swoich
konfliktach wciąż każemy im wstawać z grobu. Wciąż przywołujemy
ich do życia, w sobie, przez siebie, a jak widać na warsztatach oni
chcą już świętego spokoju, chcą po prostu zasnąć.
Wojna się już
skończyła. Czas wracać do domu. Do kobiety, dzieci, pracy –
takiej lekkiej, z satysfakcją, z uznaniem, z godnymi pieniędzmi.
Pora wracać do domu... Już czas.
Jesteś mężczyzną?
Stań w swoim, rzuć jakąś idee w powietrze i zobacz jak zareaguje
kobieta. Czy pójdzie za Tobą chętnie? Wątpię. Może będzie
krytykować, osłabiać, gdy będziesz mówił o zarobieniu dużych
pieniędzy związanych między innymi z wyjazdem gdzieś, albo z
Twoją nieobecnością w domu. Będzie chciała się przytulić,
będzie ciągnęła do łóżka, będzie Cię zmiękczać. Po co? Po
to, abyś tam gdzie chcesz iść nie poszedł. Paradoksalnie jak nie
pójdziesz tam, to będziesz dla niej nie atrakcyjny. Jak dasz jej we
władanie własne jaja, to już przegrałeś, i na koniec zostaniesz
bez jaj, i bez kobiety. Czy One są złe, że tak robią? Nie. Są
uwikłane i nie potrafią puścić tych kobiet, w swoim rodzie, które
właśnie wybrały taki sposób na zatrzymanie chłopa w domu. To
będzie trudne, czasami bardzo trudne, bo one to robią często
nieświadomie. Z wierności do tych, które był wcześniej, a wojna
przecież się już skończyła... ale w ich głowach wciąż, tak
samo jak w Twojej nadal grzmią wybuchy artylerii. A przecież wojna
się już skończyła. Pora zamknąć te drzwi i pójść do swojego.
O Autorze
Nazywam się Mirosław Piotr Czarko-Wasiutycz. Urodziłem się w 1978 r. we Wrocławiu. Studiowałem Psychologię Zarządzania, i Marketing. Przez 12 lat pracowałem w mniejszych i większych firmach, a także korporacjach. Pełniłem funkcje kierownicze, dyrektorskie, ale najbardziej przypadło mi do gustu stanowisko trenera, coacha, mentora - w tym wymiarze realizuję się zawodowo. Pracuję z biznesem, i klientami indywidualnymi. Biznes wspieram szkoląc ze sprzedaży, obsługi klienta, coachingu, zarządzania, komunikacji. Przy pracy z klientem indywidualnym stosuje techniki coachingowe, i metodę Ustawień Systemowych Berta Hellingera - takie połączenie narzędzi i technik przynosi mi i moim klientom bardzo dobre efekty. Uczestniczyłem w ponad 40 warsztatach rozwoju osobistego, szkoląc się u różnych mądrych ludzi. Mam na swoim koncie ponad 3500 spotkań coachingowych, i ponad 1000 godzin spędzonych na sali szkoleniowej. Z Ustawieniami Systemowymi spotkałem się w 2005 r. Od tamtego czasu moje życie uległo olbrzymiej transformacji. Dzisiaj, po 10 latach pracy z sobą samym pomagam między innymi mężczyznom dotrzeć do ich wewnętrznej męskiej siły, którą mogą znaleźć przy swoim ojcu. Czerpiąc siłę ze zdrowych męskich korzeni pozwalam im wyciągnąć na światło dzienne, ten potencjał, który zawsze w nich drzemał, tylko czasami był przykryty kurzem zamierzchłych czasów. Kobietom pomagam dotrzeć do ich ojca, a potem powrócić w ramiona matki, do tego co żeńskie. Prywatnie jestem mężem i ojcem - trójki wspaniałych dzieciaków - Aleksandra, Juli Antoniny, i Emilli Zofii.
Klientów indywidualnych przyjmuję w Kątach Wrocławskich, lub na sesjach via Skype. Na ternie Polski prowadzę również warsztaty Ustawień Systemowych. Jeżeli chcesz się umówić zapraszam Cię do kontaktu.
Dane do kontaktu:
mail: mirekczarko@gmail.com
tel. +48 781 896 147
skype: czarko.consulting
Na Facebooku prowadzę grupę Kobieta i Mężczyzna do, której serdecznie Cię zapraszam.
https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts
Jak się zapisać na warsztaty, które Cię interesują?
a.) wybierz termin, który Ci odpowiada
b.) napisz do mnie maila na mirekczarko@gmail.com lub info@czarko-consulting.pl, albo po prostu zadzwoń 781 896 147
To proste :)