W związku ze sporym zainteresowaniem, jakie wzbudził artykuł chcę poinformować o planowanym już od dwóch tygodni warsztacie Ustawień Systemowych, który odbędzie się w Warszawie.
Podczas warsztatów można pracować z tematem taty - i nie tylko. Poniżej link do wydarzenia na FB.
https://www.facebook.com/events/1481432322164348/
Zapraszamy na Ustawienia Systemowe
Jest to terapeutyczna metoda pracy stworzona przez Berta Hellingera - dziś z powodzeniem wykorzystywana także w coachingu.
Tematy, nad którymi możesz pracować podczas spotkania, to zarówno problemy w życiu prywatnym - takie, jak trudne relacje, kłopoty ze zdrowiem własnym i najbliższych, lęki, trudności związane z rozstaniem... jak również niemożność znalezienia partnera na stałe.
Z powodzeniem można też poruszać kwestie z życia zawodowego - pieniądze, długi, brak pomysłu na własną działalność, uczucie "blokady", sukces w życiu zawodowym, wypalenie zawodowe.
"Żyjemy w dwóch obszarach. Jeden z nich jest pierwszoplanowy. Próbujemy w nim działać tak, jakby efekt tego działania leżał w naszych rękach. Drugi obszar jest dla nas w znacznej mierze niedostępny. Mimo to przeczuwamy, że pochodzi z niego wszystko, co dla nas istotne."
B.Hellinger
Spotkanie poprowadzi Wrocawski trener, coach, mentor - MIROSŁAW PIOTR CZARKO-WASIUTYCZ.
Z wykształcenia psycholog biznesu. Ukończył liczne szkolenia z zarządzania sobą w stresie, pracy z traumą, a także ponad 1000 godzin pracy z metodą ustawień systemowych. Uczył się i pracował z wybitnym specjalistami w tej dziedzinie.
Ze świata:
Gerhard Walper, Wolfgang Deusser, Bert Hellinger, Sofie Hellinger, Andrea Drohla, Gunter Schricker,
Koszt uczestnictwa to:
200 zł jako obserwator i uczestnik w ustawieniach innych
280 zł w przypadku ustawienia własnego.
Istnieje możliwość pracy indywidualnej, lub ustawienia dla pary
Uwaga - ze względu na komfort pracy - ilość miejsc jest ograniczona - max 15 osób.
W związku z tym obowiązuje przedpłata - 100 zł
Rezerwacja miejsc - monika.perdjon@gmail.com
Zapraszam serdecznie
Mirek Piotr Czarko-Wasiutycz
czwartek, 29 października 2015
środa, 28 października 2015
Kobieta słabego faceta będzie gnębić do końca życia.
Zapraszam do śledzenia na FB do Grupy "Kobieta i mężczyzna"
I z doświadczenia wiem, że nic tu nie pomoże, dopóki facet nie stanie świadomie, i z pełną odpowiedzialnością przy tym co męskie. Dopiero w ramionach ojca, przy ojcu, zazna spokoju, i błogosławieństwa bycia obdarowanym przez to co żeńskie, kobiece. Częstą radą, którą się słyszy, gdy w związku nie wiedzie się dobrze jest - zmień ją. Z doświadczenia wiem, że zmiana partnerki też nie pomoże uciec przed tym co nieuniknione - stanięciem w swojej męskiej sile. Jak to mawiał Jacek Walkiewicz - twarze i imiona się zmieniają - problemy pozostają. Jakież to prawdziwe, i jakże trudno w to uwierzyć.
A gdzie jest miejsce mężczyzny, z którego płynie siła? Otóż przy jego ojcu. Czasami linia męska jest mocno osłabiona co widzę chociażby podczas coachingu systemowego, w którym pracuję za pomocą narzędzi coachingowych i metody ustawień systemowych Berta Hellingera. Wynika to trochę z historii, jaka nas Polaków dotknęła - ale nie tylko nas Polaków. Wojna wymusiła na mężczyznach, że porzucali domy rodzinne, rodziny, pracę, swoje dotychczasowej miejsca głowy rodziny. W takich sytuacjach, gdy facet szedł na wojnę, lub gdy dostał się do niewoli i wylądował w jednym z wielu obozów pracy, funkcję głowy rodziny przejmowała kobieta. A kobieta, chociaż nie wiem jaką dobrą matką by była, to w większości wychowa miłego sympatycznego i ułożonego - czytaj - wpasowanego w społeczny garnitur chłopca. Dlaczego? Bo jest kobietą, a nie facetem, i różni się od faceta prawie wszystkim. Różni się psychiką, różni się energetyką, różni się sposobem myślenia, pojmowania świata, różni się przede wszystkim biologią, i wynikającymi z tego faktami dotyczącymi chociażby konstrukcji hormonalnej. Mówiąc krótko, kobieta nie ma jaj. Nie ma testosteronu zalewającego jej mózg, jest skłonna bardziej do szukania sojuszy, niż do rywalizacji. Czy to gorsze? Nie. Do jasnej cholery to wcale nie jest gorsze, to jest po prostu inne.
Na sesje coachingu systemowego trafiają do mnie faceci mocno siedzący w "głowie". Niby wszystko rozumieją, niby wszystko jest dla nich na poziomie logiki i ciętego jak żyletka umysłu jasne, ale tak jakby ten intelektualny wgląd nic nie zmieniał. Nie mają siły, aby być facetem. Często ich męskie linie rodowe są przeciążone. Właśnie brakiem obecności dziadka, a potem ojca. Bo jeżeli dziadek nie dał ojcu, to z pustego i Salomon nie naleje. Więc w efekcie mamy mizernych nad zbyt rozwiniętych intelektualnie i głuchych na swoje emocje i serce facetów, którzy wewnętrznie czują, że czegoś im brakuje. Szukają tego czegoś w alkoholu, używkach, w hormonalnych podbojach, szybkich i niebezpiecznych sportach, ale gdy adrenalina opadnie to chce się więcej. Więcej naćpać się tych endorfin, tego zagrożenia, tego otarcia się o - często - śmierć. Na drugim biegunie natomiast mamy tych facetów, którzy zamykają się w sobie, i popadają cicho i bez zbytniego rozgłosu w depresję. W niechęć do życia. W wycofanie się od aktywności, wycofanie się z ruchu wychodzenia do świata. Na jednych i drugich czeka wściekła kobieta. I gdyby nie świadomość, to można by pomyśleć - co za popieprzony świat! Na tych pierwszych Lilith jest wściekła, za to, że zachowują się jakby mieli 14 lat, i wciąż szukają nowych przygód, na tych drugich wściekła jest za to, że nie może czuć się bezpiecznie w ich towarzystwie, i to na nią jest przeniesiony obowiązek konfrontowania się ze światem, i czasami wyrywania mu tego co czasami wyrwać trzeba, aby rodzina, dzieci, dom, mogły funkcjonować bez większych zakłóceń.
Internet jak i kultura jest pełna męskich tekstów, dowcipów, i anegdot o facetach pantoflarzach, o królach własnego fotela przed telewizorem, o stękających i ciągle niezadowolonych kobietach, które jak to obiegowo się stwierdza - po prostu się przypieprzają i nie dają spokoju. No i nie będą dawać Panowie spokoju, dopóki nie staniecie w swojej sile, i odrodzicie w sobie, to co męskie, to co wasze, prawdziwe, to co niebezpieczne w was samych, i to w czym tkwi Wasz największy potencjał. Błędem byłoby sądzić, że Wasza kobieta będzie Wam w tym pomagać. Ona nie po to jest, w Waszym życiu. Czesto faceci swoją wybrankę serca mylą z matką. Taka "miłość od pierwszego wejrzenia", o której pisał Hellinger. Po kilku miesiącach hormonalnego haju, okazuje się jednak, że ta wybranka, to nie matka, a Ty nie jesteś jej słodziutkim synkiem. I bycie grzecznym i ułożonym, nie pozwoli Ci ssać od niej kobiecą atencję, i miłość do końca swoich dni. Największe BUM w tym wymiarze przychodzi wraz z pojawieniem się dziecka. To dla faceta, który nie stoi przy ojcu, przy tym co męskie, jest szokiem. Nagle okazuje się, że wszystko to w co wierzył - świadomie bądź nie - np.. Że my tylko dla siebie, na zawsze razem, Ty i ja przy świetle księżyca, za rękę... Leeee Leeeee - WAKE UP ! Dziecko płacze ! Koniec snu o Romeoo i Julli. Czas się obudzić ze snu. To nie jest Twoja mama. To Twoja kobieta. Niektórzy w tych momentach polegają z kretesem. Żal i ból jest skierowany często wtedy na te kobiety, które bogu ducha winne sumiennie spełniają swoje macierzyńskie obowiązki. Dla faceta, który nie ma w sobie tego co męskie, takie sytuacje często kończą się depresją. Wytrąceniem z iluzji, a lądowanie na twardym gruncie bywa mega bolesne. Co wtedy może pomóc?
Wejście w wewnętrzny kontakt z własnym ojcem, z własną siłą, z przodkami z linii męskiej. To tam jest siła, do takich wyzwań, jak dziecko w domu, jak kobieta ze zmiennymi nastrojami, jak problemy w pracy, jak wyzwania finansowe. To wszystko jest przy męskim. Podczas sesji coachingu systemowego łączę mężczyzn z tym, co męskie. Tam docierają do swojej siły. Tam zmienia się ich twarz, tam ich ciało się odpręża, tam zyskują wiatr w żagle, to właśnie przy tacie czasami po raz pierwszy łapią kontakt z sobą samym. Nie z grzecznym wyprasowanym chłopcem, lecz z siłą, ogniem, i niszczycielem iluzji.
Bo kobieta w życiu faceta jest po to, abyś mógł skonfrontować się z iluzją na swój temat. Co jeżeli będziesz próbował się schować w depresji? Albo jeżeli będziesz próbował schować się za swoimi kolegami? Dostaniesz baty. Czasami fizycznie, bo przypadki agresji kobiet względem mężczyzn nie są już tematem tabu, ale największe baty dostaniesz po emocjach. Po co? Czy one są takie złe te baby? Nie. One są wkurzone, że nie stoisz w swoim miejscu, w miejscu faceta. W miejscu siły, jasności widzenia, zdolności do działania, planowania, i realizowania tych planów.
Są też tacy, którzy godzą się z takim stanem rzeczy. Zasiadają w swoich fotelach, i nawet przestali marzyć o tym co męskie, o tym to jest męska siła, odpowiedzialność, determinacja, waleczność, odwaga, i tak toczą swój żywot, jakby umarli w kapciach przed swoim 52 cale LCD - umarli za życia.
Mężczyzna nie przejrzy się w oczach kobiety. W oczach kobiety może znaleźć jedynie to co w nim żeńskie, to co przynależy do matki. Mężczyzna siebie samego może odnaleźć w oczach drugiego mężczyzny. A pierwszym mężczyzną, w życiu każdego mężczyzny jest jego ojciec. To relacja z ojcem kształtuje w nim, jako w chłopcu stosunek do innych mężczyzn. Jeżeli tutaj zostało coś przerwane - co często pojawia się na sesjach coachingu systemowego - chłopiec się blokuje, i często potem jakby kręcił się w kółko. Takie są konsekwencje przerwanego pierwotnego ruchu miłości, o którym pisze Hellinger. Czy ten ruch można przywrócić? Tak, aby na nowo dotrzeć do ojca? I tutaj mam dobrą wiadomość. Można. Można to zrobić czasami nawet podczas pierwszej sesji.
Niesamowite dla mnie jest to, jak bardzo faceci za tym tęsknią. Jak się rozluźniają, gdy już dotrą w ramiona swojego taty, w których jest dla nich tyle dobrych rzeczy. Stojąc przy tacie, facet robi się mega atrakcyjny dla kobiety. W efekcie poprawia się jego relacja z partnerką, lub zwiększa się jego atrakcyjność dla innych kobiet. Mało tego, zaczyna śmielej wychodzić do świata, i brać od niego to co mu potrzebne. Lepiej wychodzi mu kariera zawodowa, ma więcej osiągnięć na polu finansowym i materialnym. To wszystko jest przy tacie. Gdyby Ci, którzy siedzą przed telewizorem w swoim ciepłym i miękkim fotelu to wiedzieli, podejrzewam, że w tej samej chwili fotel wraz z plazmą poleciałby przez okno.
Często na grupach fb, czy też forach internetowych czytam o tym, jak to biedni faceci zostali potraktowani przez swoje wredne byłe żony, które nie chcą im pozwolić na kontakty z ich dziećmi. To kolejny kobiecy egzamin dla faceta. Bo częstym dylematem - być w związku, czy go zakończyć - jest właśnie dla faceta, pytanie a co z dziećmi? A te kobiety w mojej opinii stawiają przed nami jako mężczyznami kolejne wyzwanie. Stawiają przed nami sytuacje, w której musimy stanąć w tym co męskie. Bo dzieciaka - czy to chłopiec czy dziewczynka, trzeba wziąć. Wziąć w pełnym tego słowa znaczeniu. Tak samo jak bierze się kobietę. Nie - uwodzi. Facet kobietę bierze. Przychodzi i ją sobie bierze. A żeby wziąć sobie i kobietę, i dziecko, trzeba mieć jaja. I trzeba umieć to zrobić. A takich rzeczy uczymy się przy Tacie. Przy mamie uczymy się uwodzić, manipulować, grać i żonglować słowem, a przy Tacie uczymy się brać sobie od świata, to co chcemy. Branie łączy się też z braniem odpowiedzialności. Nie można sobie czegoś wziąć, i nie ponosić za to co się wzięło odpowiedzialności. Tak się nie da. A może i nawet się da, ale to przynosi prędzej czy później konsekwencje, i niesie ze sobą cenę, którą i tak trzeba będzie zapłacić. Czy kobiety lubią być wzięte? Uwielbiają, bo czują się wtedy bezpiecznie. Taka sytuacja jak rozwód i późniejsza walka o dziecko, często wymaga od facetów siły. Siły, aby nie wciągnąć się w walkę dzieckiem, jako przedłużenie konfliktu rodzic - rodzic. Siły, aby wystać w swoim, i pomimo manipy nie ulec iluzji. Odwagi, aby dzieciaka wziąć w swoje silne męskie ramiona. Nie po to, aby udowodnić matce, że jest złą matką, ale po to, aby zaistnieć jako mężczyzna, który bierze odpowiedzialność, za to że jest ojcem.
Słabego mężczyznę kobiety będą gnębić do końca jego życia. Więc kochany Panie Janie, gdy Twoja oblubienica zaczyna zrzędzić, zaczyna Cię prowokować, to miej na względzie, że najprawdopodobniej zaległeś w jakimś miękkim, ciepłym, fotelu tuż przy cycku swojej mamy. A to sygnał, że Twoja męskość, siła, przenikliwe spojrzenie, kontakt z tym co męskie leży i odpoczywa w szafie. I czeka, abyś ruszył dupsko, i stanął w końcu w swoim miejscu. Kobieta to największy dar dla mężczyzny. A przekleństwo dla tych, którzy chcą do końca życia pozostać chłopcami w krótkich spodenkach.
Mirosław Czarko-Wasiutycz
Coach systemowy, Coach personalny,
Trener Biznesu, Menadżer.
O Autorze
Nazywam się Mirosław Piotr Czarko-Wasiutycz. Urodziłem się w 1978 r. we Wrocławiu. Studiowałem Psychologię Zarządzania, i Marketing. Przez 12 lat pracowałem w mniejszych i większych firmach, a także korporacjach. Pełniłem funkcje kierownicze, dyrektorskie, ale najbardziej przypadło mi do gustu stanowisko trenera, coacha, mentora - w tym wymiarze realizuję się zawodowo. Pracuję z biznesem, i klientami indywidualnymi. Biznes wspieram szkoląc ze sprzedaży, obsługi klienta, coachingu, zarządzania, komunikacji. Przy pracy z klientem indywidualnym stosuje techniki coachingowe, i metodę Ustawień Systemowych Berta Hellingera - takie połączenie narzędzi i technik przynosi mi i moim klientom bardzo dobre efekty. Uczestniczyłem w ponad 40 warsztatach rozwoju osobistego, szkoląc się u różnych mądrych ludzi. Mam na swoim koncie ponad 3500 spotkań coachingowych, i ponad 1000 godzin spędzonych na sali szkoleniowej. Z Ustawieniami Systemowymi spotkałem się w 2005 r. Od tamtego czasu moje życie uległo olbrzymiej transformacji. Dzisiaj, po 10 latach pracy z sobą samym pomagam między innymi mężczyznom dotrzeć do ich wewnętrznej męskiej siły, którą mogą znaleźć przy swoim ojcu. Czerpiąc siłę ze zdrowych męskich korzeni pozwalam im wyciągnąć na światło dzienne, ten potencjał, który zawsze w nich drzemał, tylko czasami był przykryty kurzem zamierzchłych czasów. Prywatnie jestem mężem i ojcem - trójki wspaniałych dzieciaków.
Dane do kontaktu:
O Autorze
Nazywam się Mirosław Piotr Czarko-Wasiutycz. Urodziłem się w 1978 r. we Wrocławiu. Studiowałem Psychologię Zarządzania, i Marketing. Przez 12 lat pracowałem w mniejszych i większych firmach, a także korporacjach. Pełniłem funkcje kierownicze, dyrektorskie, ale najbardziej przypadło mi do gustu stanowisko trenera, coacha, mentora - w tym wymiarze realizuję się zawodowo. Pracuję z biznesem, i klientami indywidualnymi. Biznes wspieram szkoląc ze sprzedaży, obsługi klienta, coachingu, zarządzania, komunikacji. Przy pracy z klientem indywidualnym stosuje techniki coachingowe, i metodę Ustawień Systemowych Berta Hellingera - takie połączenie narzędzi i technik przynosi mi i moim klientom bardzo dobre efekty. Uczestniczyłem w ponad 40 warsztatach rozwoju osobistego, szkoląc się u różnych mądrych ludzi. Mam na swoim koncie ponad 3500 spotkań coachingowych, i ponad 1000 godzin spędzonych na sali szkoleniowej. Z Ustawieniami Systemowymi spotkałem się w 2005 r. Od tamtego czasu moje życie uległo olbrzymiej transformacji. Dzisiaj, po 10 latach pracy z sobą samym pomagam między innymi mężczyznom dotrzeć do ich wewnętrznej męskiej siły, którą mogą znaleźć przy swoim ojcu. Czerpiąc siłę ze zdrowych męskich korzeni pozwalam im wyciągnąć na światło dzienne, ten potencjał, który zawsze w nich drzemał, tylko czasami był przykryty kurzem zamierzchłych czasów. Prywatnie jestem mężem i ojcem - trójki wspaniałych dzieciaków.
Klientów indywidualnych przyjmuję w Kątach Wrocławskich, lub na sesjach via Skype. Na ternie Polski prowadzę również warsztaty Ustawień Systemowych. Jeżeli chcesz się umówić zapraszam Cię do kontaktu.
Dane do kontaktu:
Dane do kontaktu:
mail: mirekczarko@gmail.com
tel. +48 781 896 147
skype: czarko.consulting
Na Facebooku prowadzę grupę Kobieta i Mężczyzna do, której serdecznie Cię zapraszam.
https://www.facebook.com/groups/1635773963339541/?fref=ts
Subskrybuj:
Posty (Atom)